Od miesięcy relacjonujemy terror na jednym z ursynowskich osiedli. Mieszkańcy ulicy Szolc-Rogozińskiego żyli w ciągłej obawie o swoje samochody, które od blisko dwóch lata były regularnie ostrzeliwane i dewastowane przez wandali. Do tej pory nie było wiadomo, kto odpowiada za te zniszczenia.
14-latkowie terroryzowali ursynowskie osiedle
Okazało się, że za terrorem na ursynowskim osiedlu stoją dwaj 14-latkowie, jeden z nich mieszkał właśnie przy ul. Szolc-Rogozińskiego, a drugi przy ul. Polinezyjskiej. Mieli oni na sumieniu znacznie więcej niż tylko strzelania z wiatrówki do aut.
Wandale wpadli po napadzie na małoletnich
Policjanci otrzymali zgłoszenie o rozboju na osobie małoletniej przy ul. Szolc-Rogozińskiego, do którego doszło kilka dni temu. Wkrótce ustalili, że odpowiedzialni za ten incydent są dwaj sprawcy, którzy byli ubrani na czarno i mieli maski na twarzach, mieli oni przy sobie przedmiot przypominający broń, którym grozili poszkodowanym. Przestępcy zabrali im portfele i telefony komórkowe. Niedługo później sprawcy powtórzyli to i napadli na kolejne osoby przy ul. Grzegorzewskiej.
Policja ruszyła ich tropem. Mundurowi ustalili, że sprawcy oddalili się w kierunku ul. Cynamonowej, wkrótce zobaczyli ich wizerunki na monitoringu. Znaleźli także dwa plecaki, które były otwarte, obok leżały przedmioty należące do pokrzywdzonych. Wkrótce okazało się, że za napady są odpowiedzialni 14-latkowie. Policjanci zatrzymali ich w ich mieszkaniach. Obaj przyznali się do tych czynów.
Chłopcy poinformowali, że planowali napady na osiedlowy punkt handlowy z atrapami broni, jak również planowali włamania do mieszkań, w tym celu zakupili nawet łom – powiedziała asp. Iwona Kijowska z mokotowskiej policji.
W trakcie przesłuchania chłopcy przyznali się też, że to oni są odpowiedzialni za dewastowanie samochodów zaparkowanych przy ul. Szolc-Rogozińskiego. Zniszczenia dokonane były na przełomie dwóch lat. Strzelali do aut z wiatrówki i rzucali w nie cegłami i kamieniami.
Policja łącznie przedstawiła im 8 czynów karalnych, których się dopuścili. Sąd rodzinny zdecydował, że zostaną oni objęci tymczasowym nadzorem kuratora sądowego.