Przez ostatnie 2 tygodnie strażnicy miejscy z Warszawy prowadzili protest, który miał na celu wyegzekwowanie zmian ich miejscu pracy. Domagali się oni przede wszystkim reformy systemu premiowego, a także podwyżek. Strajk został przegłosowany we wcześniejszym referendum protestacyjnym, w którym strażnicy zagłosowali o rozpoczęciu protestu. Został on jednak przesunięty w czasie, by dać szanse Magdalenie Ejsmont na zapoznanie się z nowym stanowiskiem oraz podjęcie odpowiednich działań.
Ostatecznie strajk zaczął się 13 lipca, a dziś jest jego ostatni dzień. Przez ten czas 1/3 strażników patrolowała ulice Warszawy pieszo, a pozostali nie zmienili nic w swoim sposobie pracy. Miało to być ostrzeżenie dla nowej komendantki straży miejskiej, która przejęła to stanowisko po Zbigniewie Leszczyńskim. Zastała ona tę instytucję w bardzo złym stanie, na konferencji prasowej z mediami Magdalena Ejsmont zapowiadała, że będzie starała się ją zreformować.
Koniec protestu w straży miejskiej
Wszystko wskazuje jednak na to, że protest niczego nie zmienił. W straży miejskiej nadal jest około 300 wakatów. Jednakże dzięki negocjacjom związkowców z zarządem straży miejskiej i miasta strażnikom udało uzyskać się podwyżki, ich pensje mają wzrosnąć o 1700 złotych brutto. To nie do końca ich zadowala, gdyż oczekują również zmian w systemie premiowania. Niewykluczone więc, że za jakiś czas strażnicy ponownie zdecydują się na protest.