Miesiąc temu Rafał Trzaskowski został przyłapany na szybkiej jeździe po Warszawie. Wówczas jego prywatny kierowca kilkakrotnie przekroczył dozwoloną prędkość. Później Rafał Trzaskowski tłumaczył się z jego postawy.
Nie ja prowadziłem. Jak pracuję siedząc z tyłu, nie zawsze kontroluję, z jaką prędkością jedzie kierowca. Mimo że go zawsze uczulam, żeby tego przestrzegał — powiedział prezydent Warszawy.
Jak informuje warszawski Super Express, kierowca Rafała Trzaskowskiego nie posłuchał jego pouczeń. Wczoraj został ponownie przyłapany na przekraczaniu dozwolonej prędkości. Po wywiadzie w TVN24, gdzie opowiadał m.in. o kryzysie klimatycznym, Trzaskowski wsiadł do swojej limuzyny i popędził do domu. Reporter Super Expressu zauważył, że prywatny kierowca prezydenta na ul. Korbońskiego, gdzie obowiązuje ograniczenie do 30 km/h, pędził z prędkością 60 km/h. Z kolei tam, gdzie to ograniczenie wynosi 50 km/h miał jechać o 20 km szybciej.
Rafał Trzaskowski błyskawicznie odniósł się do tej sytuacji.
Pouczałem wielokrotnie kierowców, by jeździli z przepisową prędkością. Ja siedzę z tylu i zazwyczaj pracuję. Niestety nie jestem w stanie kontrolować prędkości za każdym razem. Mój kierowca twierdzi, że hamował przy znaku ograniczenia prędkości. Jeśli jednak jechaliśmy 60 na „30” – jest to naganne. Cóż, porozmawiam z kierowcą po raz kolejny i wyciągnę konsekwencje – mówi Super Expressowi Rafał Trzaskowski.