Jak podaje stołeczna „Wyborcza”, na początku roku władze Warszawy postanowiły przekazać Miejskiemu Przedsiębiorstwu Oczyszczania znaczące zlecenie. Dotyczyło ono opróżniania i wywozu śmieci z posesji w aż dziewięciu dzielniach Warszawy do 2026 roku. Na podstawie tej umowy, spółka komunalna miała zarobić 973 miliony. Wątpliwości budził fakt, że Warszawa postanowiła skorzystać z przepisów, pozwalających na zlecenie wykonywania tych czynności bez przetargu. To nie spodobało się firmom, działającym w tym sektorze.
Sprawą prędko zainteresowały się media, a następnie Krajowa Izba Odwoławcza. Do tej instytucji wpłynęło wiele odwołań, dotyczących umowy miasta z MPO. KIO zaczęła rozpatrywać 10 z nich, napłynęły z takich podmiotów, jak m.in. Remondis, Byś, Lekaro, Jarper i Partner. Skargi wniosło również 30 innych firm, jednak zostały one wykluczone.
Sprawa była rozpatrywana od marca, teraz się zakończyła i poznaliśmy werdykt. 16 maja KIO oświadczyło, że miasto przegrało. Oznacza to, że Warszawa musi unieważnić postępowanie z wolnej ręki. Firmy, które składały odwołania, żądały też usunięcia ze składu orzekającego Agaty Mikołajczuk, która była jej przewodniczącą. Teraz ma ona zostać zastąpiona.
Co to oznacza dla mieszkańców Warszawy?
W tej chwili miasto ma umowę na wywóz śmieci z Bemowa, Ochoty, Śródmieścia, Ursusa, Włoch i Woli. Od 1 lipca MPO miało obsługiwać też Białołękę i Targówek, a od 1 października Mokotów. Z tym stanem rzeczy nie zgadza się jednak Krajowa Izba Odwoławcza. Miasto musi szybko podjąć działania, w przeciwnym razie już niedługo Warszawa może utonąć w śmieciach.