O zagninięciu kotki na warszawskim lotnisku mówiliśmy tydzień temu. Koty Karoliny Jakubiak podróżowały z Oslo do Warszawy. Po dotarciu do Polski, kobieta odebrała tylko jednego zwierzaka - po drugim została jedynie klatka. Rozpoczęły się poszukiwania. Kilka dni temu właścicielka poinformowała, że kotka ukrywała się pod nieuzywaną budką na lotnisku. Tyle że... to nie ona.
Karolina Jakubiak dodała nowy wpis, z którego wynika, że znaleziona kotka nie należy do niej.
- To nie mój kot. Ta kotka nie ma w sobie chipa. Ma białą plamkę włosów na szyi, na brzuchu (gdy się okazało, że tam jest, to dałabym sobie ręce uciąć, a teraz...), oczy... Wmówiłam sobie, że jest przerażona, wychudzona, dlatego jest taka. Inna. Od dwóch dni sprawdzam, obserwuje. Załatwia się do kuwety, lubi się z Kiczkiem, ale... To nie ona. Nie zamierzam nic usuwać, może mam coś z głową, może chciałam, żeby to była ona, wmówiłam sobie. Jak można nie poznać własnego kota? Jak można się tak pomylić? Jak? Była akurat tam, gdzie spodziewałam się, że będzie. Jestem załamana. Nazywają się Łupina i Leo - są chorzy, wyleczę ich. Potem znajdę im dom - napisała właścicielka.
Wygląda na to, że poszukiwania kotki rozpoczynają się od nowa. Oby tym razem zakończyłe się pomyślnie.
Do sprawy będziemy wracać.
łj