W związku z tym, że przywitaliśmy wiosnę, czyli okres lęgowy możemy spotkać w okolicy drzew czy na trawniku w parku podloty. Są to ptaki, które opuściły już gniazda, ale nie potrafią jeszcze fruwać. W przypadku napotkania takiego pisklaka - nie bądźmy empatyczni, bo może się okazać, że nasza pomoc jest zbędna.
- Wczesne opuszczanie gniazda to element strategii przetrwania. Im szybciej, tym mniejsze szanse, że np. cały lęg zabije w gnieździe drapieżnik. Takie podloty uczą się przetrwać pod okiem rodziców. Tylko rodzice nauczą młode rozpoznawać sygnały alarmowe, drapieżnika oraz niebezpieczeństwa typowe dla okolicy w której bytują. Nauczą je także, które miejsca są niebezpieczne i jaki dystans należy zachować w poszczególnych sytuacjach – mówi Agnieszka Czujkowska z warszawskiego zoo.
Okazuje się, że młode, niepotrzebnie zabrane ptaki to większość pacjentów przyjętych w zeszłym roku przez „Ptasi Azyl” w Warszawskim Zoo. Jak należy się zachować w sytuacji napotkania podlota?
- Nie reagować jeśli nie ma takiej potrzeby. Przede wszystkim powinniśmy przez chwilę obserwować sytuacje. Czy w pobliżu tego malucha nie znajdują się dorosłe osobniki, bo bardzo często mamy do czynienia z sytuacją kiedy podloty zaczynają się uczy, czyli po prostu wchodzą w dorosłe życie i te dorosłe osobnik - mama, tata są w pobliżu - radzi Monika Niżniak ze Straży Miejskiej.
Specjaliści przypominają, że w przypadku wątpliwości należy przed podjęciem działań skontaktować się z odpowiednią instytucją np. ośrodkiem rehabilitacji ptaków i wysłać tam kilka zdjęć. Na własną rękę powinniśmy reagować tylko, gdy występuje taka konieczność - pisklę znajduje się w niebezpieczeństwie, czyli np. blisko drogi, gdy jest osłabione lub ranne.
mm

fot. Straż Miejska m.st. Warszawy
Eko Patrol i Warszawskie Zoo apelują: Nie bądź porywaczem młodych ptaków.
Mimo, że często w dobrej wierze, to nasza pomoc pisklakom może okazać się zbędna.
Mimo, że często w dobrej wierze, to nasza pomoc pisklakom może okazać się zbędna.