Gustaw K. postanowił wybrać się po zmroku z Mokotowa na Ursynów, aby wrzucać petardy do skrzynek pocztowych. Szybko poszerzył jednak swoje cele. Wyobraźnia wandala była tak wielka, że postanowił zobaczyć jakie skutki przyniesie włożenie podpalonej petardy za wycieraczkę tylnej szyby samochodu.
- Eksplozje były tak silne, że urywały wycieraczki i uszkadzały karoserie, a szyby rozpadały się na kawałki - relacjonuje stołeczna komenda. Mało tego, w jednym z samochodów podniosła się nawet pokrywa silnika.
O amatorze eksplozji policję poinformowali nie tylko zaniepokojeni hałasem sąsiedzi, ale też jedna z kobiet, której napastnik rzucił pod nogi petardę.
Tożsamość Gustawa K. była znana policjantom, ponieważ tego samego wieczoru został wylegitymowany. Po przyjeździe do jego domu okazało się, że z jednego z balkonów ponownie rzuca petardy na ulicę.
Nie otwierał, dlatego funkcjonariusze weszli do mieszkania przez balkon.
Zatrzymany potwierdził, że od lat pasjonuje się materiałami pirotechnicznymi i że tej nocy był na Ursynowie. Podczas przeszukania mieszkania kryminalni znaleźli i zabezpieczyli ponad 100 sztuk różnej wielkości petard oraz lont.
Mężczyzna odpowie za uszkodzenie 4 pojazdów na kwotę 9 tysięcy złotych i narażenia na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu do 5 lat więzienia, na razie tymczasowo trafił do aresztu na 3 miesiące.
nd/ksp