Ratusz podpisał umowę na rozbudowę pierwszej linii metra o kolejne dwie stacje: Muranów i Plac Konstytucji. Chodzi o to, żeby zmniejszyć dystans między stacjami w centrum.
- W tej chwili odległość między środkami peronów między Centrum a Politechniką i Ratuszem a Dworcem Gdańskim to półtora kilometra. To niekomfortowe rozwiązanie dla pasażerów - twierdzij Jerzy Lejk, prezes Metra Warszawskiego. Zwykle odległość między stacjami to około 800 metrów.
Droga inwestycja
Wielu krytyków zauważa jednak, że po dobudowniu nowych podziemnych przystanków, pociągi nie zdążą się nawet rozpędzić, a już będą musiały hamować. Poza tym, budowa kolejnych stacji oznacza spore koszty.
- Metro jest bardzo dobrym rozwiązaniem, ale i bardzo drogim. W chwili, kiedy prezydent Trzaskowski ogłasza, że będą cięcia budżetowe, są dużo ważniejsze inwestycje niż budowa dwóch kolejnych stacji na pierwszej linii, która zresztą już jest bardzo obciążona - tłumaczy Kuba Czajkowski, aktywista z Miasto Jest Nasze.
Ratusz: kosztami będziemy się martwić za kilka lat
- Cięcia będą w budżecie, ale nie chcemy rezygnować z tych inwestycji, które są naszym zdaniem najpotrzebniejsze. Rozwój metra to sprawa kluczowa. Na razie stać Warszawę na projektowanie, a czy będzie nas stać na pełną inwestycją, to przekonamy się w ciągu kolejnych dwóch lat - mówi Robert Soszyński.
Zanim jednak będzie można skorzystać z nowych stacji, minie przynajmniej 6 lat.
ap