Jak twierdzą władze stolicy, wycinka jest związana z koniecznością budowy wału przeciwpowodziowego. Początkowo pod topór miało pójść ponad pół tysiąca drzew, ale po serii spotkań w ratuszu, liczba ta zmniejszyła się do 300.
Nie ma kompromisu
To jednak nie zadowala aktywistów. "To nie jest kompromis, bo nie o to nam chodziło" - mówi Radiu Kolor radny z Pragi Północ Grzegorz Walkiewicz.
- My proponowaliśmy takie rozwiązania, które pozwoliłyby uniknąć jakiejkolwiek interwencji w obszar Natura 200. Mówimy o przesunięciu zapory przeciwpowodziowej do krawędzi jezdni. Ratusz nie chciał się na nią to zgodzić - stwierdził w rozmowie z nami Grzegorz Walkiewicz. Jak dodał, to stronie społecznej udało się uratować przed wycinką 200 drzew.
Według władz miasta jakiekolwiek zmiany w projekcie opóźniłyby całą inwestycję. To nie przekonuje radnego, który zauważa, że prace opóźniłyby się jedynie o rok. Jak dodaje, w tym czasie na Wybrzeżu Helskim można ustawić mobilne zapory przeciwpowodziowe.
Greenpeace na miejscu z wielkim transparentem
Aktywiści Greenpeace Polska nad ranem wywiesili na Wybrzeżu Helskim wielki transparent z napisem "Trzaskowski dewastuje przyrodę".
- W miastach mamy do czynienia z efektem wyspy ciepła. Drzewa ten efekt zmniejszają. Klimat się zmienia i już dzisiaj mamy więcej dni z upałami rzędu powyżej trzydziestu stopni. Każde drzewo w mieście jest bezcenne i politycy muszą radykalnie zmienić myślenie - mówi Marek Józefiak z Greenpeace.
Z kolei ratusz w przesłanym dziś nam komunikacie, przedstawił badania, z których wynika, że "aż 80% warszawianek i warszawiaków uważa, że budowa infrastruktury przeciwpowodziowej uzasadnia wycinkę drzew".
łj