Cukiernia przy Górczewskiej 15 to warszawski fenomen. W tłusty czwartek kolejka ma tu nawet kilkaset (!) metrów. Nie inaczej jest dzisiaj. Gdy około 6:30 na miejsce dojechała nasza reporterka Anna Zakrzewska, w długim zawijającym się "sznurze" łasuchów stało około 30 osób. I to mimo że cukiernia otwiera się dopiero o 9. Niektórzy podobno czekają od 3 w nocy.
Każdy z kolejkowiczów stoi po to samo - po pączki. Podobno są najlepsze w Warszawie. Jednak w tym przypadk zasada "biorę, ile wlezie" odpada. Limit na osobę to 20 sztuk. "Ma być sprawiedliwie" - słyszymy od właścicielki. Ile zamierzają kupić ci, którzy ustawili się w kolejce?
- Mieszkam w Warszawię, więc od kilku lat tu jestem - mówi jedna z mieszkanek i dodaje, że w planie jest zakup 10 pączków. Inna kobieta z kolejki chce kupić 20 sztuk.
Przepis na sukces?
Właścicielkę cukierni Sylwię Tomaszewską pytamy o receptę na najlepsze pączki w stolicy. - Nasze pączki są robione ręcznie z naturalnych składników. Są to całe jajka, margaryna, mąka, cukier, mleko, aromaty. Najważniejsze jest to, że one są zawijanie ręcznie, to jest prawdziwe ciasto drożdżowe. Są smażone na smalcu, lukrowane naszym lukrem. No i oczywiście wkładamy dużo serca - podkreśla.
Cukiernia działa od 1925 roku. Początkowo znajdowała się przy ul. Wolskiej 53, dopiero w latach 70' przeniosła się do obecnego lokalu.
Poniżej trochę zdjęć z cukierni przy Górczewskiej 15: