Grodzić czy nie grodzić? Argumenty jasno wskazuję, że nie. - Nie ma dowodów na to, że życie za płotem poprawia bezpieczeństwo - mówiła w Radiu Kolor dr Bogna Kietlińska Uniwersytetu Warszawskiego. Ogrodzenia za to obniżają poziom wspólnotowości, a sąsiedzi coraz rzadziej nawiązują ze sobą relację. Do tego dochodzi wymiar praktyczny. Płoty często przerywają ciągi komunikacyjne, co sprawia, że często krążymy wokół osiedla, żeby znaleźć właściwą drogę.
Z płotami, jak z ławkami
Większość osób, które zdecydowały się na życie na takim osiedlu, przyznaje, że ogrodzenie sprawia, że czują się bezpiecznie i to mimo, że policyjne statystyki tego nie potwierdzają. Dr Bogna Kietlińska przekonuje, że ogrodzenia powinny zniknąć, ale wcześniej należy zwiększyć poczucie bezpieczeństwa.
- To jest trochę tak jak z ławkami miejskimi. Usuwamy ławki dlatego, że mamy lokalnych pijaczków, którzy piją sobie tam piwko. Potem się okazuje, że kiedy tych ławek nie ma, to nie mają gdzie usiąść seniorzy. Usunięcie ławek nie rozwiązuje problemu - mówiła ekspertka UW.
Warszawska uchwała krajobrazowa i "weto" wojewody
Grodzenia starszych osiedli, które powstawały po II wojnie światowej do początku lat 90', zakazuje warszawska uchwała krajobrazowa, którą radni uchwalili w styczniu. Problem w tym, że unieważnił ją wojewoda mazowiecki. Ratusz zapowiedział zaskarżenie tej decyzji, ale sądowa walka o uchwałę może potrwać latami. To oznacza, że starsze osiedla nadal mogą być grodzone. Bogna Kietlińska stwierdziła, że decyzja wojewody to "gigantyczny krok w tył".
Zgodnie z wyliczeniami z 2007 roku, w Warszawie mieliśmy 400 zamkniętych osiedli. To niemal połowa wszystkich takich miejsc w całej Wielkiej Brytanii. Po 13 latach w stolicy powstało wiele kolejnych bloków, wokół których znajdują się płoty.
łj