"Lekarz, który kilka dni wcześniej wrócił z Włoch, zadzwonił, że zaczął się gorzej czuć. Zrobił test, wynik wyszedł dodatni" - mówił niedawno w rozmowie z Gazetą Stołeczną rzecznik Szpitala Bródnowskiego, Piotr Gołaszewski. Później ta informacja była powtarzana kilka razy, a epidemia ogarnęła dużą część szpitala. Przekaz był jasny: zakaża pracownik, który wrócił z Włoch.
"Nie podróżowałem do Włoch"
Wspomniany przez rzecznika lekarz to Marcin Zadorożny z Oddziału Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii. Problem w tym, że przed 19 marca, czyli dniem, gdy okazało się, że jest zakażony koronawirusem, nigdzie nie wyjeżdżał. Udało nam się z nim porozmawiać. Później wysłał do nas swoją wersję tego, jak było.
- Przed dniem 19.03.2020 nie podróżowałem do Włoch ani do żadnego innego rejonu za granicą, ani w kraju, który był ogniskiem epidemii, nie miałem też żadnych świadomych kontaktów z osobami zakażonymi, będącymi objętych kwarantanną ani z takimi, które podróżowały do miejsc będących ogniskami choroby - zapewnia lekarz.
Codziennie był w pracy
Jak mówi, na podstawie dokumentacji medycznej szpitala można udowodnić jego codzienny pobyt w pracy co najmniej od początku roku. - Nie jest prawdą, że nie pracuję codziennie, pomimo iż jestem lekarzem kontraktowym - twierdzi lekarz.
Pierwsze objawy gastrolog miał dzień wcześniej, 18 marca. - Rano 19 marca nie poszedłem do pracy, powiadomiłem Kierownika Kliniki o tym, że zamierzam wykonać test na obecność koronawirusa - informuje nas lekarz. - Nie spełniałem obowiązujących wtedy kryteriów zlecenia badania genetycznego, dlatego postanowiłem wykonać ten test, wykorzystując prywatne kontakty. Gdyby nie epidemia zastosowałbym objawowo leki "na grypę i przeziębienie " i w następnym dniu stawił się w pracy. Wynik otrzymałem drogą mailową po godzinie 18.00. Niezwłocznie powiadomiłem sanepid oraz przełożonych w szpitalu oraz w innych miejscach pracy - zapewnia.
Rzecznik przyznaje: lekarz nie był we Włoszech
- To prawda. Pan doktor nie był we Włoszech - przyznaje dziś w rozmowie z Radiem Kolor rzecznik placówki Piotr Gołaszewski. - Chcę za to bardzo serdecznie tę osobę przeprosić, ponieważ te informacje były informacjami błędnymi. Wiemy na sto procent - nie był we Włoszech - zapewnia.
Dlaczego do tej pory podawana była inna wersja? - To był oddźwięk z najbliższego środowiska oddziału. Żałuję, że nie został on potwierdzony w stu procentach - dodaje rzecznik.
Szpital podejrzewa, że lekarz mógł się zarazić od jednego z pacjentów w czasie badania. Nie wiadomo, czy miało to miejsce w Szpitalu Bródnowskim.
Do tej pory, jak dowiedziało się Radio Kolor, w placówce potwierdzono 64 przypadki zakażeń koronawirusem u lekarzy i pielęgniarek oraz 49 u pacjentów. Sytuacja w placówce przy ul. Kondratowicza zaczyna się poprawiać, ale jeszcze daleko jest do normalności - donosi portal targowek.info. Wciąż pozostaje ograniczona możliwość wejścia do szpitala.
CZYTAJ WIĘCEJ: Drugi test, inny wynik. Lekarka ze Szpitala Bródnowskiego jednak zdrowa
łj