Zaczęło się od tego, że w jednej z sieciowych restauracji w Otwocku pani Ewa poprosiła stojącego za nią w kolejce mężczyznę o zachowanie dystansu, zwłaszcza że był bez maseczki. - W odpowiedzi na prośbę słyszę potworny bluzg. Również homofobiczny. Zapomniałam, że oprócz maski mam na przedramieniu tęczową dziarę - opowiada kobieta.
"Widzę nad sobą homofoba"
Na "uwagę" mężczyzny nie odpowiedziała i chwilę później wyszła z lokalu. Wtedy się zaczęło. - Siadam na ławce w ogródku, żeby odsapnąć. Po maksymalnie 5 minutach widzę nad sobą homofoba. Okazuje się, że ma dwuosobowe towarzystwo - relacjonuje.
- Słyszę między innymi: pamiętaj, nie będzie mi żadne pedalskie ście*** mówiło, co mam robić. Reszta nie nadaje się do cytowania. Następnie, chyba dla ochłody, zostaje mi czule zwilżona colą twarz, maska zerwana ląduje na ziemi - mówi.
Pomogła jej ochrona restauracji
W "ujęciu" sprawców kobiecie pomogła ochrona restauracji. - To się nazywa obywatelskie zatrzymanie i współpraca ochrony knajpy. Ci ludzie uratowali mi dzień. Mam nadzieję, że zj** odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej. Wizerunku sprawcy nie będzie. To jest Otwock i okolice - trzeba mieć resztki instynktu samozachowawczego" - dodaje.
Sprawą zajmuje się teraz policja.
łj