Najpierw teatr borykał się z problemami w związku z epidemią koronawirusa. Po zluzowaniu obostrzeń, aktorzy wrócili na scenę, a goście wypełniali na bieżąco 50% wszystkich dostępnych miejsc na sali. Jednak po ostatnich nawałnicach, które przeszły przez Warszawę, pojawił się kolejny problem - teatr został cały zalany.
Straty są ogromne, bo całe zaplecze teatru znajduje się pod ziemią, łącznie z gabinetami oraz garderobami. Niektóre kostiumy warte są po kilka tysięcy złotych, a teraz nie nadają się do użytku.
- Teatr został zalany potwornie, woda była do pół metra. Całe zaplecze jest zalane, podłoga w sali baletowej jest do wymiany. Część kostiumów jest do wyrzucenia, w granicach 300 tysięcy mamy straty. No ale cóż, takie jest życie - mówi Małgorzata Potocka, właścicielka teatru.
Nie mogli dodzwonić się do straży pożarnej
Ze skutkami nawałnicy pracownicy musieli uporać się sami. Przez całą noc wynosili zniszczone rzeczy, a wody pozbywali się... kubłami.
- Nie było straży pożarnej, przez godzinę telefonowaliśmy, nie mogliśmy się dodzwonić. Myśmy przez całą noc pracowali i tą wodę zbierali kubłami, mopami. Koszmar po prostu. Nie rozumiem jak można, żeby Warszawa nie miała odpowiednich służb! - skarży się Małgorzata Potocka.
W zdarzeniu nie ucierpiała jedynie główna sala, która znajduje się na pierwszym piętrze. Jutrzejsze spektakle są odwołane, bo pracownicy i aktorzy nadal sprzątają teatr. Aktorzy na scenę wrócą w sobotę.
ms