8 grudnia odbyło się długo wyczekiwane przez mieszkańców spotkanie z przedstawicielami władzy, która odebrała im dostęp do parku. Na spotkaniu w imieniu dzielnicy pojawił się wiceburmistrz Jan Ozimek.
Potrzebujemy małego miejsca, którym jest Różna, żeby nasze psy były wybiegane, były zdrowe psychicznie i fizyczne, a wy nas macie kompletnie w d**ie, pan cały czas wzdycha i opowiada, jak nas słuchacie — mówiła jedna z mieszkanek do wiceburmistrza.
Przez całe spotkanie burmistrz był sceptycznie nastawiony do swoich rozmówców. Podkreślał, że nie są oni jedyną stroną konfliktu i że istnieje także grupa optująca za zamknięciem parku.
Podstawowy argument drugiej strony to było zamknąć to w diabły — mówił.
Wiceburmistrz nie był jednak w stanie podać żadnych konkretów na temat rzekomej grupy przeciwników. Zaznaczał, że nie chcą oni się spotkać z członkami Inicjatywy Otwarty Park, dodał jednak, że są oni równie niezadowoleni ze spotkań z nim, co zwolennicy otwarcia ogrodu. Mieszkańcy żyjący w pobliżu Ogrodu Różana nie byli w stanie zidentyfikować tych przeciwników, w internecie również na próżno szukać po nich śladu.
O istnieniu drugiej strony dowiedziałam się, po tym, jak z dnia nadzień zaczęto zamykać park o 21, po 56 dniach udało nam się doprowadzić do spotkania z Janem Ozimkiem i on przedstawił swoją teorię, że istnieje jakaś druga strona konfliktu — powiedziała Dorota Poznańska z Inicjatywy Otwarty Park.
Park zamknięty, bo… dzielnica sadzi tam krzewy
Członkowie Inicjatywy Otwarty Park są oburzeni działaniem władz dzielnicy, które postanowiły zamknąć miejsce, w którym spędzali oni czas z dziećmi oraz psami. Wszystko przez sadzone tam krzewy, które mają zająć znaczną część parku. Nowe nasadzenia będą rosły na tak dużym obszarze, że może to uniemożliwić korzystanie z niego w taki sposób, jak dotychczas. Wiceburmistrz ironizuje, że „atakuje mieszkańców zielenią”.
My bardzo byśmy chcieli drzew, bardzo wielu z nas dba o ten ogród, jesteśmy tam często. Chodzi o intensywne nasadzenie krzewami na polanie, która stanowi 1/3 ogrodu, na której bawią się dzieci i psy. To jest najbardziej przyjazna część tego ogrodu i po prostu obawiamy się, że nie będziemy mieli już takiej możliwości. Zresztą w swoim piśmie do radnych pan wiceburmistrz Jan Ozimek ewidentnie wskazywał na to, że nasadzenia ograniczą możliwość szczekania przez psy. Nie zgadzamy się z tą teorią — odpowiada mieszkanka.
Dzielnica zaznacza, że nasadzenia zostały już zakupione, a ich koszt to 70 tysięcy złotych. Podczas spotkania mieszkańcy szukali rozwiązania tej sytuacji i proponowali kompromis. Wiceburmistrz był jednak nieugięty.
Chcieliśmy prosić o prowadzenie prac w sposób umożliwiający otwarcie ogrodu, o to, żeby krzewy, które zostały już zakupione przez urząd zostały posadzone, wskazaliśmy miejsca przy ulicy Różanej, gdzie można je zasadzić z pożytkiem dla wszystkich. Wreszcie chcieliśmy prosić, by ogród nie był zamykany o 21:00 lub wypracować jakiś kompromis w tym zakresie. Na te wszystkie postulaty w ciągu 5 minut usłyszeliśmy od wiceburmistrza Jana Ozimka: nie, nie i nie — relacjonuje mieszkanka.
Jak zaznacza wiceburmistrz, ogród ma być zamknięty do kwietnia, w tym czasie mają przyjąć się tam nasadzenia. Później ma on ponownie zostać otwarty dla wszystkich. Nie będzie on już jednak wyglądał tak samo. W 2018 roku miejsce to zostało odnowione dzięki projektowi z budżetu obywatelskiego. Inicjatywa Otwarty Park zaznacza, że obecne działania władz to sprzeciwienie się woli mieszkańców, którą wyrazili oni za pośrednictwem głosowania w budżecie obywatelskim. Chcieli oni, by Ogród Różana działał w takiej formie, jak dotychczas.
Konsultacje społeczne są przeprowadzane w pewnych określonych sytuacjach, nie są wymogiem, tak jak pan powiedział, był to budżet partycypacyjny, a ten główny cel budżetu partycypacyjnego musi być zachowany przez rok od wykonania projektu. Ten rok dawno minął, a nasi fachowcy od zieleni uznali, że dobrze zrobią tu nasadzenia krzewów i to wykonaliśmy. Jeśli mam przepraszać mieszkańców za to, że zdobywamy pieniądze na dodatkowe na nasadzenia krzewów, tylko dlatego, że ktoś uważa, że będzie miał mniejszy wybieg dla psów, to wolałbym tego nie komentować — mówi wiceburmistrz Jan Ozimek.
Rozczarowani mieszkańcy i niewzruszony wiceburmistrz
Wiceburmistrz proponuje, by zbudować nowy wybieg dla psów w okolicy, jednakże nie podaje żadnych szczegółów.
Ja osobiście jestem bardzo rozczarowana, myślę, że spotkania nie powinny przebiegać w ten sposób. Wydaje mi się, że urząd powinien być zainteresowany tym, co myślą mieszkańcy. Wiceburmistrz mówi, że nie ma obowiązku przeprowadzania konsultacji i mówi, że nie robi tego, bo i tak wie, co mieszkańcy myślą — podsumowuje spotkanie jedna z mieszkanek Dorota Poznańska.