Tomasz U., który kierował autobusem miejskim w czerwcu 2020 roku, przebił pojazdem linii 186 bariery energochłonne, a następnie spadł z estakady mostu Roweckiego na nasyp przy Wisłostradzie. W wyniku tego wydarzenia zginęła jedna osoba, a 22 zostały ranny, 3 były w stanie ciężkim. Kierowca został oskarżony o naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz „niedostosowanie taktyki i techniki jazdy do zmieniającej się sytuacji drogowej”, co uniemożliwiło mu zahamowanie, a w konsekwencji doprowadziło do katastrofy w ruchu lądowym. Okazało się, że Tomasz U. w chwili wypadku był pod wpływem amfetaminy, miał ją też przy sobie.
Mowy końcowe
W środę odbyła się ostatnia rozprawa w jego procesie. To wówczas miały miejsce mowy końcowe.
Zarówno materiał dowodowy w sprawie, jak i stanowisko oskarżonego są oczywiste — podkreśliła prokurator Aleksandra Piasta-Pokrzywa.
Z jednej strony oskarżony się przyznaje, a z drugiej strony swoją postawą i tym, co mówił, starał się umniejszyć swoją rolę i w jakiś sposób zdystansować, zrzucając swoją winę na złe samopoczucie i na organizację pracy w firmie — dodała.
Prokurator dziwiła się, że z wypowiedzi oskarżonego przebijała się jego troska o rodzinę.
Nie wiem, jakiej rodzinie miałoby pomóc, dla jakiej rodziny miałoby być wsparciem, branie narkotyków, a z taką sytuacją mamy tu do czynienia. Jesteśmy tutaj, bo oskarżony podjął całkowicie zgubną w skutkach decyzję o tym, żeby zażyć narkotyki, przed tym, jak siadł za kierownicą autobusu — powiedziała w sądzie.
Prokurator chce najwyższego wymiaru kary
Prokurator skomentowała również doniesienia o tym, że Tomasz U. dopuścił się przekroczenia prędkości i został zatrzymany w Gliwicach przez policję. Ponadto zawnioskowała ona o wymierzenie łącznej kary 12 lat więzienia i obowiązek naprawiania szkody w wysokości ponad 1 mln 304 tys. na rzecz Arriva Bus Transport Polska Sp. z o.o. oraz 32 tys. 950 zł (kwota zniszczeń na drodze) na rzecz Skarbu Państwa, a także o orzeczenie dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Mamy przed sobą oskarżonego, który jest osobą niekaralną, który jednak dopuścił się bardzo poważnego przestępstwa pod wpływem narkotyków. Sprowadził katastrofę w ruchu lądowym, w wyniku której ucierpiało bardzo wiele osób, a jedna osoba zmarła. Pomimo rozmiarów tej tragedii, oskarżony, któremu osobiście zatrzymałam prawo jazdy, wykazując się kompletnym brakiem refleksji i tak naprawdę butą siadł za kierownicę pojazdu i w terenie, gdzie obowiązuje ograniczenie do 90 kilometrów na godzinę, jedzie z prędkością 94 kilometrów na godzinę — mówiła w sądzie prokurator.
Obrońca: kierowca zasłabł
Obrońca Tomasza U. adwokat Roland Szymczykiewicz zaznaczył, że mężczyzna żałuje swoich czynów. Dodał również, że działanie kierowcy było nieumyślne.
Każdy komentarz do Kodeksu karnego i orzecznictwo do tych przepisów jasno wskazuje, że umyślność sprawcy katastrofy, następuje wyjątkowo rzadko i dotyczy to przypadków samobójców oraz ataków terrorystycznych. W pozostałych przypadkach kierowca nie chce sprowadzić katastrofy. Nie ma takiego zamiaru umyślnego, bezpośredniego i do tego nie dąży […]. Uważam, że doszło do spowodowania katastrofy w sposób nieumyślny — mówił Szymczykiewicz.
Zdaniem obrony zażycie amfetaminy nie było bezpośrednią przyczyną wypadku. Wiemy, co powiedział biegły, że Tomasz U. uderzył w barierę, bo zasłabł […]. Dowodzenie tego, że to przez narkotyk, jest nieuprawnione, bo żadna opinia, żadna ekspertyza, ani żaden dowód na to nie wskazuje — zaznaczył adwokat.
Zdaniem obrony Tomasz U. nie był we właściwym stanie psychofizycznym, by kierować, jednak został do tego zmuszony.
Jedynym przewinieniem Tomasza U., który jako ojciec na tamtą chwilę dwójki dzieci, jako partner, jedyna osoba, która dba o swoją rodzinę, mimo złego samopoczucia, które zgłaszał, sygnalizował (…) jest to, że pod wpływem nacisku wsiadł do autobusu — powiedziała w sądzie adwokat Ewa Waszkowiak.
Ogłoszenie wyroku jest zaplanowane na 22 listopada. W czasie rozprawy kierowca wielokrotnie podkreślał, że żałuje swoich czynów.
Powiedzieć, że żałuję to jest mało — mówił Tomasz U.