W miniony weekend stolica świętowała 50-lecie tramwajów typu 105N. Z tej okazji na tory wyjechała specjalna linia numer 50, obsługiwana przez historyczne składy „stopiątek” oraz jedną „berlinkę”. Obsługiwała ona trasę od Koła do Annopola.
W ramach jubileuszowych przejazdów mieszkańcy mogli nie tylko zobaczyć, ale i przejechać się historycznymi wagonami – zarówno słynnymi „stopiątkami”, jak i jedną z ostatnich warszawskich „berlinek”. W tramwajach pojawił się konduktor w stylizowanym mundurze, który kasował pamiątkowe bilety wzorowane na tych sprzed pół wieku.
– Ostatnie wagony tego typu kończyły służbę w 1975 roku – przypomina konduktor Mateusz Wawoczny z Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej.
Symbol warszawskich torowisk
Tramwaje typu 105N po raz pierwszy pojawiły się w stolicy w 1975 roku. Ich charakterystyczna, kanciasta sylwetka i duże okna szybko sprawiły, że warszawiacy zaczęli nazywać je „akwariami”. Wagony były nowoczesne, lekkie i – jak na tamte czasy – wyjątkowo przestronne.
Konstrukcja tramwaju powstała w zakładach Konstal w Chorzowie. Dwa pierwsze prototypy trafiły do Warszawy już w 1974 roku, gdzie testowano je na linii 7. Pomimo drobnych usterek, nowe tramwaje wzbudziły zachwyt pasażerów – były cichsze i jaśniejsze od dotychczasowych wagonów typu 13N.
W tym samym czasie z warszawskich torów znikały ostatnie tramwaje „na korbę”, czyli tzw. „berlinki” – typowy dla stolicy model K. Te ręcznie sterowane wagony, które swoją nazwę zawdzięczają powojennym losom części taboru, wycofano z ruchu właśnie w 1975 roku – w tym samym roku, gdy „stopiątki” rozpoczęły służbę.
– Wyjątkowe w nich jest to, że drzwi tych tramwajów są manualnie otwierane i zamykane przez konduktora – dodaje Wawoczny.
Jubileuszowy weekend przyciągnął tłumy warszawiaków i turystów. Wiele osób przyszło z rodzinami, by pokazać młodszym pokolenom, jak wyglądała komunikacja miejska sprzed 50 lat.
Źródło: Facebook / Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej




