Krótka historia warszawskiego Bobra

Końcówka października. Bogdan Kalinowski jak zwykle rowerem jedzie do pracy. Po drodze mija nadgryzione pnie drzew i krzewów. Niektóre leżą na ziemi. Bogdan nie ma wątpliwości: to działanie bobrów. Kilka godzin później „kręci” dowód w sprawie. Wracając do domu, nagrywa, jak bóbr spokojnie pałaszuje gałęzie. Doskonale zna te zwierzęta, bo działa w stowarzyszeniu Nasz Bóbr. Ratuje gryzonie, monitorując miejsca ich przebywania, i rozumie, gdzie mogą pojawiać się zagrożenia bezpieczeństwa zwierząt i ludzi.

Tak jest i tym razem. Drugiego listopada Bogdan Kalinowski w drodze do pracy sięga po telefon. Wybiera aplikację Warszawa 19115. W treść zgłoszenia wpisuje: „Radzymińska między ul. Bystrą a Ząbkami, po drugiej stronie stacji BP, bobrza nora zapadła się bezpośrednio przy ulicy. Prośba o sprawdzenie, czy nie ma zagrożenia osunięcia się nawierzchni i zadbanie o zwierzę”. Dodaje też zdjęcia, na których widać zapadniętą ziemię na wydeptanym przez pieszych i rowerzystów poboczu. By mieć pewność, że interwencja zostanie podjęta, dzwoni jeszcze na miejską infolinię pod numer 19115.

ZACZYNAMY DZIAŁAĆ

Zgłoszenie członka stowarzyszenia Nasz Bóbr trafia do nas. Bo to Zarządowi Dróg Miejskich podlega ul. Radzymińska, przy której znajduje się bobrze siedlisko.

Pogotowie Drogowe pojawia się na miejscu dwie godziny później. Nasz pracownik potwierdza to, co zgłaszał mieszkaniec. „Zapadlisko w trawniku ok. 0,5 m głębokości biegnące w kierunku pobliskiego rowu melioracyjnego, na skarpie widoczna nora. Jezdnia nieuszkodzona” – brzmi treść notatki sporządzonej po wizycie w terenie.

– Gdy zobaczyłem dziurę przy jezdni, nie miałem wątpliwości, że poniżej znajduje się bobrza nora – opowiada Bogdan Kalinowski. – Prawdopodobnie zapadł się jeden z korytarzy bobrowych. Kilka metrów dalej znajdują się ogródki działkowe. Między nimi a jezdnią wije się kanałek, gdzie żeruje bóbr.

Jak dodaje Bogdan Kalinowski, w tym rejonie nasz „bohater” ma swoje siedlisko. – Choć z wierzchu wejście do niego może się wydawać niegroźne, to trzeba pamiętać, że wewnątrz jest dość głęboko i istnieje ryzyko, że pod dużym ciężarem może się zapaść. Nora jest potrzebna bobrowi, bo stanowi miejsce schronienia i wychowania młodych, jest to też dla niego kryjówka przed drapieżnikami. W mieście bobry najbardziej są zagrożone przez duże psy. Na dzikich terenach polują na nie wilki, rysie, niedźwiedzie, a dla małych bobrów zagrożeniem mogą być mniejsze zwierzęta, np. lisy.

SPRAWDZAMY, CZY W NORZE JEST BÓBR

Dzień po zgłoszeniu zapada decyzja. Miejsce trzeba zabezpieczyć. Czasowo zostaje wygrodzone. Cel? Chronić pobocze, gdzie znajduje się zejście do nory, przed najechaniem na dziurę w ziemi. Ma to zapewnić bezpieczeństwo nie tylko gryzoniowi, który może być w środku, ale też pieszym czy rowerzystom, którzy się tamtędy poruszają. Dalsze prace na nasze zlecenie wykonuje Zakład Remontów i Konserwacji Dróg. Jesteśmy w stałym kontakcie z mieszkańcem, który zgłosił tę sprawę. Ustalamy, że przedstawiciele stowarzyszenia Nasz Bóbr pojawią się na miejscu, gdy zaczniemy naprawiać pobocze.

– Mamy kamerę termowizyjną, która pozwala nam sprawdzać, czy w norze znajduje się zwierzę. Wtedy nie była potrzebna. Wystarczyło organoleptycznie sprawdzić, czy w zapadlisku nie ma bobra, który zresztą gdy wychwyci odgłosy z zewnątrz, chowa się głębiej do komory gniazdowej. Pod ziemią ma system korytarzy, które prowadzą w różnych kierunkach, a ich wyjścia znajdują się pod lustrem wody. To dla niego w ostateczności najbezpieczniejsze rozwiązanie w sytuacji zagrożenia – wyjaśnia nam Bogdan Kalinowski.

Gdy było pewne, że bobra nie ma w środku, nasza ekipa ruszyła z zasypywaniem dziury przy jezdni. Wypełniliśmy ją piaskiem z cementem, co miało na tyle utwardzić ziemię, by ta się nie zapadła. – W naturze takie miejsca nie stwarzają większego zagrożenia, ale akurat tutaj jest to teren skrajnie na takie działania nieprzyjazny – zaznacza Bogdan Kalinowski.

BĘDZIEMY WSPÓŁPRACOWAĆ

Od zgłoszenia problemu na miejską infolinię do zakończenia interwencji nie minęły nawet dwie doby. Obecnie trwają rozmowy między przedstawicielami stowarzyszenia Nasz Bóbr a Zarządem Zieleni i Zarządem Dróg Miejskich, by zabezpieczyć na przyszłość jezdnię i drzewa. W rozmowy zaangażowany jest również zarząd okolicznych ogródków działkowych. – Monitorujemy stale to miejsce. Wiemy, że bóbr się stamtąd nie wyprowadził. Widać choćby świeże ślady ich zgryzów. Dobrym rozwiązaniem byłoby zainstalowanie płotka odgradzającego to miejsce od jezdni. Tak dla bezpieczeństwa bobra, jak i kierowców – przekonuje Bogdan Kalinowski.

Na razie takie prace nie będą wykonywane ze względu na panujące warunki atmosferyczne. Pada śnieg, a ziemia jest zamarznięta.

– Cieszę się, że zabezpieczyliście miejsce i z nami współpracowaliście – przyznaje Bogdan Kalinowski. – Liczę, że będziemy dalej ze sobą rozmawiać i wspólnie dbać o te pożyteczne stworzenia, naszych najlepszych pomocników w walce z suszą oraz w działaniach wspierających bioróżnorodność, i razem zapewnimy możliwie dobre koegzystowanie bobrów z człowiekiem.

Udostępnij ten artykuł!

Najnowsze podcasty

Nowa aplikacja mobilna RadiaKolor

Daj nam znać!

Coś ciekawego wydarzyło się w Warszawie lub okolicach? 
Warto nagłośnić ciekawą inicjatywę? Może urzędnicy się nie popisali? 

Poinformuj o tym dziennikarzy Radia Kolor! 
Z przyjemnością zajmiemy się Twoim tematem.
W razie potrzeby – gwarantujemy anonimowość.