Kara pozbawienia wolności do 20 lat – taki wyrok grozi Łukaszowi Ż, domniemanemu sprawcy ubiegłotygodniowego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. W wyniku zderzenia pędzącego Volkswagena w prawidłowo jadącego Forda, zginął 37-letni mężczyzna, a jego żona i dzieci trafili do szpitala.
Łukasz Ż. z pomocą znajomych uciekł z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany kilka dni później na terenie Niemiec. Wcześniej był już kilkukrotnie skazany. Miał także 12-letni zakaz prowadzenia pojazdów.
W związku z tym tragicznym zdarzeniem, powróciła dyskusja na temat wprowadzenia do kodeksu karnego definicji „zabójstwa drogowego”.
Z Markiem Konkolewskim – ekspertem ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, na ten temat rozmawiał Bartek Majcher.
Jeżeli dochodzi do tragicznych w skutkach wypadków drogowych spowodowanych przez pijanych, to dużo się mówi, ażeby do kodeksu karnego wprowadzić definicję „zabójstwa drogowego”. Ale proszę zauważyć, że temu kierowcy grozi maksymalna kara pozbawiania wolności do lat 20. Jest to naprawdę bardzo surowa kara […]
Wydaje mi się, że istnieje pilna potrzeba rozszerzenia konfiskaty pojazdu nie tylko w przypadkach związanych z alkoholem i narkotykami, ale także o sytuacje, w których ktoś urządza nielegalne wyścigi uliczne, ucieka przed policją, jeździ pomimo tego, że wcześniej miał zatrzymane prawo jazdy. Gdyby te osoby z tyłu głowy miały świadomość, że mogą stracić samochód w przypadku dalszej jazdy, to myślę, że tego typu sytuacji byłoby zdecydowanie mniej […]
Rzecz, która rzuca się w oczy to indolencja wobec Łukasza Ż, który był kolekcjonerem zakazów prowadzenia pojazdów. Pięciokrotnie był orzekany ten zakaz […] Ja dużo w życiu widziałem, ale rzadko dochodzi do takiej sytuacji, gdy ktoś z potworną prędkością, z impetem, najeżdża na tył jadącego pojazdu poprzedzającego. Najczęściej dzieje się to wtedy, gdy ktoś z przodu hamuje, a tutaj pędzący pocisk najeżdża na tył jadącego samochodu.
Marek Konkolewski, który przez wiele lat był policjantem, podkreśla skandaliczne zachowanie pasażerów Volkswagena, którzy zamiast pomóc poszkodowanym, przepędzali z miejsca zdarzenia tych, którzy chcieli to zrobić.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że ci pasażerowie zamiast w odruchu serca, takiego ludzkiego odruchu ratowania zagrożonego życia i zdrowia ofiar zdarzenia drogowego, odganiali tych, którzy tej pomocy chcieli udzielić. To świadczy o patologii, o głębokiej demoralizacji tych młodych ludzi.
Łukasz Ż. aktualnie oczekuje na ekstradycję do Polski. Zostanie przekazany polskim służbom najprawdopodobniej w przeciągu kilku tygodni.