Warszawski odcinek Wisły notuje obecnie wyjątkowo niski stan wody – miejscami jest to ok. 5 centymetrów. Jeden z radnych ze stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze” wskazuje, że to nie tylko efekt długotrwałej suszy, ale również intensywnego wydobycia piasku z dna rzeki. Pobór piasku odpowiedzialny jest za aż 60-70% erozji dna rzeki.
Na terenie stolicy działa obecnie pięć komercyjnych kopalni, m.in. w Wilanowie i na Mokotowie. Pobierają one znacznie więcej materiału, niż Wisła jest w stanie naturalnie odtworzyć. Według ekspertów aż 60–70 proc. erozji dna rzeki to rezultat właśnie tej działalności.
Radny Jan Mencwel mówił nam, że piasek z Wisły można wydobywać, ale poza Warszawą np. we Włocławku, gdzie piasku jest „zbyt dużo”.
Konsekwencje odczuwają nie tylko ekosystem i sama rzeka, ale również mieszkańcy. Jacek Grzeszak, Radny dzielnicy Mokotów podkreśla, że ciężkie pojazdy związane z transportem piasku szybko niszczą drogi, które następnie remontowane są z budżetu miasta, a nie ze środków prywatnych przedsiębiorców.
Apel do Trzaskowskiego
Stowarzyszenie „Miasto Jest Nasze” skierowało apel do prezydenta Rafała Trzaskowskiego o wstrzymanie poboru piasku w granicach Warszawy. Zdaniem działaczy, jeśli eksploatacja będzie kontynuowana, skutki mogą dotknąć również sektor turystyczny – zwłaszcza osoby korzystające z rzeki do rekreacji i uprawiania sportów wodnych.
Ponadto, Próg stabilizujący dno Wisły, który chce wybudować spółka Orlen Termika zdaniem działaczy pozarządowych będzie miał negatywne konsekwencje dla ekosystemu, dodaje Jan Mencwel.
