Mokotowska restauracja Boston Port ma kłopoty w związku z nowym planem zagospodarowania przestrzennego. Czy umowa dzierżawy od zarządu zieleni zostanie przedłużona, czy rodzinny lokal mimo nowego planu zagospodarowania zostanie na swoim miejscu?
Ważą się losy Boston Portu, czyli jednej z mokotowskich restauracji.
Funkcjonująca od 30 lat na Mokotowie restauracja w planie zagospodarowania przestrzennego została podzielona na pół. Budynku mimo próśb i listów wysyłanych do urzędu także przez klientów, linię graniczną terenu zielonego poprowadzono przez środek lokalu.
O komentarz w sprawie zwróciliśmy się m.in. do warszawskiego ratusza. Tam usłyszeliśmy, że miasto może jedynie wypowiadać się co do planu zagospodarowania, który już obowiązuje. Organem miasta, który może się na ten temat wypowiadać się jest Zarząd Zieleni, i to po jego stronie leży sprawa dzierżawy i dalszych umów. Zgodnie z zapewnieniami urzędu do czasu powstania nowych planów inwestycyjnych w tamtej okolicy dotychczasowi użytkownicy terenu mogą działać, ale wciąż nie wiadomo jak długo to potrwa. Do tej pory, umowy jakie z zarządem podpisywał właściciel restauracji Maciej Szczykutowicz były krótkoterminowe. Czy tym razem będzie inaczej?
Jest szansa na przedłużenie umowy – mówi Maciej Szczykutowicz.
Pomimo petycji i rozmów w czasie konsultacji społecznych granica terenu zielonego między ulicą Puławską a Okolską przechodzi w połowie lokalu Macieja Szczykutowicza.
Piłka jest w tym momencie po stronie miejskiego biura infrastruktury, którego zgoda na dalsze korzystanie z pasa drogowego pozwoli restauracji zostać na swoim miejscu. Wspomóc zespół Boston Portu w tej walce można podpisując petycję, która znajduje się na stronie internetowej lokalu.
