Rzęsorka, turzycowiska, Appalachy i hydroizohipsa. Jeżeli te słowa nie są Wam straszne, może Was zainteresować coroczne Ursynowskie Dyktando, którego treść układają doc. dr Grażyna Majkowska i prof. dr hab. Jerzy Bralczyk.
15 grudnia (niedziela) o godzinie 10:00 rozpocznie się dziewiętnaste Ursynowskie Dyktando im. Andrzeja Ibisa-Wróblewskiego w sali sportowej Ursynowskiego Centrum Sportu i Rekreacji przy ul. Dereniowej 48.
Tradycyjnie uczestnicy zmierzą się z tekstem przygotowanym przez prof. dr hab. Jerzego Bralczyka oraz doc. dr Grażynę Majkowską.
W dyktandzie uczestnicy podzieleni są na cztery kategorie:
• Open (uczestnicy dyktanda, z wyłączeniem kategorii Ekspert)
• Juniorzy (roczniki 2005-2010)
• Młodziki (roczniki 2011 i młodsi)
• Ekspert – osoby, które zawodowo zajmują/zajmowały się ortografią języka polskiego (w tym absolwenci filologii polskiej z tytułem magistra bądź licencjata, a także pracownicy naukowi z tego zakresu) oraz wszyscy laureaci dzielnicowych, miejskich, powiatowych, wojewódzkich i ogólnopolskich dyktand.
Po napisaniu dyktanda grupa nauczycieli od razu zabiera się do sprawdzania prac. W oczekiwaniu na wyniki prof. dr hab. Jerzy Bralczyk i doc. dr Grażyna Majkowska omówią podchwytliwe części dyktanda, a następnie poprowadzą debatę o języku, podczas której chętnie odpowiedzą na wszelkie pytania.
Zapisy
Zapisy na dyktando ruszają 18 listopada i potrwają do 29 listopada lub do wyczerpania limitu miejsc. Można zapisać się poprzez:
• e-mail na adres: ursynow.dyktando@um.warszawa.pl,
• osobiście w siedzibie Urzędu Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy przy al. KEN 61.
Treść zeszłorocznego dyktanda
Skądkolwiek bądź tu przybywasz, długo oczekiwany wędrowcze: z Rumi, Rugii czy Antwerpii, niechby tylko z Ostrowi; jeślibyś nawet bomblował po Appalachach, żeglował po Amu-darii czy Huang-ho, usiądźże z nami wpośród najznamienitszych ortografów.
Chceszli zająć honorowe miejsce naprzeciwko, czyli vis-à-vis, profesor kulturoznawstwa, urodziwej niczym Chryzejda? Strzeż no się jednak, bo jej wpółprzymknięte oczy przeszyją cię na wskroś. Miejże wonczas jaki bądź, byleby nie historyczny, słownik języka polskiego, bo ta arcyoryginalna dama nierzadko zastawia na nowo przybyłych ortograficzne zasadzki.
Nie wybieraj spośród nich pułapek geograficznych, bo polegniesz na hydroizohipsach, może raczej zmierz się z pisownią nazw botaniczno-zoologicznych. Wybierz na przykład ziemnowodnego, ściśle chronionego rzęsorka. Ta niepozorna, ale jadowita bestia chowa się wpośród brudnożółtych kwiatów urzetu czy lekko lśniących liści ożanki. Wpółzgniłych nibyjagód nie tknie, w turzycowiskach poluje na omrzele. Więcbyś się wahał?
Wybierz zatem lekko przestarzałe nazwy gier karcianych: niech to będzie stukułka, a może mariasz? Najlepiej austro-węgierskie makao.
Nie w smak przybyszowi te niby-zabawy, z dyktandami musiał się mierzyć od wczesnoszkolnych lat i ciągle nie rozumiał, dlaczego różnie się pisze można by i należałoby, o warto by nie wspominając. Inaczej kościół Mariacki niż hejnał mariacki. Jak by to powiedzieć bez ogródek: czas uprościć polską ortografię!