Na Woli przy ulicy Burakowskiej 12 przez ponad 20 lat działał alternatywny klub, od 2000 roku był to Centralny Dom Qultury, później zastąpił go Pogłos. Ta historia zakończyła się jesienią zeszłego roku, kiedy to buldożery zburzyły miejsce wielu kultowych koncertów. Do niedawna wydawało się, że dla samej spółdzielni Pogłos nie był to jeszcze definitywny koniec. Ratusz obiecywał, że pomoże jej w znalezieniu nowej siedziby, a sam klub uruchomił w internecie petycję, która miała zachęcić władze Warszawy do działania.
To wszystko jednak nie dało oczekiwanych efektów. W poniedziałek klub Pogłos poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że te poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Potwierdziła to również wiceprezydentka Aldona Machnowska-Góra, która miała pomóc Pogłosowi w znalezieniu nowej siedziby. W rozmowie z Radiem Kolor stwierdziła, że lokalizacje prezentowane przedstawicielom spółdzielni po prostu im nie odpowiadały.
Bardzo żałuje, bo klub Pogłos ma w Warszawie swoją wielką tradycję. Spotykałam się z przedstawicielami klubu Pogłos i spółdzielni socjalnej, rzeczywiście próbowaliśmy znaleźć to miejsce. Dzielnice i zarząd mienia wskazywały jakieś lokalizacje, ale prawda jest taka, że nie było to łatwe, bo trudno jest już dzisiaj znaleźć lokalizacje w starych postindustrialnych terenach, bez mieszkańców, a z drugiej strony, bo takie było oczekiwanie klubu, żeby to było w jakiejś komunikacyjnie dostępnej przestrzeni – powiedziała Aldona Machnowska-Góra.
„Nie było żadnego wsparcia ze strony miasta”
Inaczej sprawę widzą przedstawiciele Pogłosu. Według nich wsparcie miasta nie było wystarczające, a wręcz nie istniało.
Nie było żadnego wsparcia ze strony miasta. Ciężko jest uwierzyć, że w tak dużym mieście nie ma niczego zbliżonego, do tego, czego poszukujemy. Dlatego dotarliśmy do ściany, kończymy działalność naszej spółdzielni, marki i całego biznesu – mówi Radiu Kolor przedstawiciel Pogłosu.
Jak zaznacza przedstawiciel Pogłosu, wbrew temu co mówi wiceprezydentka, miasto nie pokazało spółdzielni żadnego odpowiedniego lokalu.
Nie było żadnej lokalizacji, która została tak naprawdę pokazana. Tak naprawdę nie obejrzeliśmy od miasta chyba nic. Potem zostały te nasze wymagania przeredagowane na mniejsze, i tyle, potem biegaliśmy sami po lokalach z konkursów – mówi Radiu Kolor przedstawiciel Pogłosu.
Przedstawiciel klubu Pogłos zaznacza także, że nie mieli oni wygórowanych wymagań, a te, które przedstawili były podyktowane głównie potrzebą stabilności.
Nasze wymagania były takie, żeby to był lokal, w którym można zrobić jakiś mały remont, nieźle skomunikowany i nie do końca w bliskiej odległości od sąsiadów, żeby im nie przeszkadzać. Czy ja wiem, czy te wymagania są wygórowane? Jak widać dla naszego miasta tak – mówi Radiu Kolor przedstawiciel Pogłosu.