Port Żerański skarbem przyrodniczym Warszawy
W uzasadnieniu do uchwały Rady Warszawy ws. przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego rejonu Portu Żerańskiego z 28 sierpnia 2014 r. czytamy między innymi, że stworzy on podstawę do harmonijnego rozwoju obszaru z jednoczesną ochroną jego wartości przyrodniczych. Z kolei Rada Dzielnicy Białołęka w przytoczonym już stanowisku podkreśliła, jak wartościowy jest Port Żerański z punktu widzenia zieleni i rekreacji. Wbrew narracji miasta nie jest to więc typowy teren przemysłowy, co wykazali wielokrotnie… urzędnicy.
Wartość przyrodnicza Portu Żerańskiego jako przedłużenia nadwiślańskich terenów Natury 2000 jest znana od lat i potwierdzona przez… Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego. Na zlecenie BAiPP powstała analiza obszarów Natura 2000 pod kątem ich potencjalnych zagrożeń, wynikających z lokalizacji nowych przedsięwzięć na terenie Warszawy. Port Żerański został w niej określony jako tereny, które mają znaczenie dla właściwego funkcjonowania obszarów Natura 2000 poprzez zapewnienie im łączności z innymi cennymi terenami przyrodniczymi (korytarze ekologiczne).
Miasto poszło o krok dalej, realizując w Porcie Żerańskim projekt „Ochrona siedlisk kluczowych gatunków ptaków Doliny Środkowej Wisły w warunkach intensywnej presji aglomeracji warszawskiej”, dofinansowany z instrumentu Finansowego LIFE+ Wspólnoty Europejskiej oraz ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W środkowym basenie portowym zostały zlokalizowane wyspy lęgowo-wegetacyjne dla ptaków, co wpisuje się w utworzenie korytarzy ekologicznych łączących Kanał i Port Żerański z Wisłą.
Skuteczność działań miasta na rzecz ochrony przyrody potwierdziło Biuro Ochrony Środowiska, wskazując Port Żerański jako ważną ostoję różnorodności biologicznej. Inwentaryzacja wykazała 35 gatunków ryb, 33 gatunki ptaków oraz wiele cennych roślin, a obserwacje potwierdziły obecność wydr, bobrów czy nietoperzy. Warto dodać, iż działania BOŚ wynikają nie tyle z polityki miasta, ile wniosku mieszkańców o objęcie Portu Żerańskiego ochroną poprzez ustanowienie użytku ekologicznego, który jest procedowany już… ponad 5 lat. Urzędnicy Biura Ochrony Środowiska działają w konflikcie interesów, bo trudno nazwać inaczej presję deweloperską i równoległe procedowanie wniosku o decyzję środowiskową dla budowy osiedla, które oznaczałoby degradację przyrody w Porcie Żerańskim.
Niespełnione podstawowe wymogi formalne
Przejdźmy do kwestii formalnych. Żeby uzyskać jakąkolwiek decyzję umożliwiającą budowę, chociażby jednego bloku, dany teren musi posiadać dostęp do drogi publicznej. Tereny pierwszego cypla portowego – które chciałby zabudować firma Oriens (jak informuje Gazeta Wyborcza, dewelopera reprezentuje były wiceprezydent Warszawy – Robert Soszyński), a także działka będąca w gestii Ghelamco – nie posiadają dostępu do drogi publicznej.
Jedyny dojazd stanowią zniszczone betonowe płyty, a cały teren Portu Żerańskiego – zarówno od strony ulicy Modlińskiej, jak i Elektronowej – jest odcięty torami oraz infrastrukturą kolejową. W obu miejscach trzeba pokonać przejazdy przez tory, znajdujące się na działkach należących do PKP lub Skarbu Państwa. Czasami kończy się to tak jak zimą 2021 r., kiedy pod lokomotywę jadącą do Elektrociepłowni Żerań wjechała ciężarówka.
Komunikacja, a raczej jej brak
Paradoksem jest to, że Port Żerański – leżąc pomiędzy torami kolejowymi i Modlińską, czyli główną ulicą Białołęki – jest po prostu fatalnie skomunikowany. Dotyczy to nie tylko wspomnianego dojazdu, ale i transportu publicznego. Z pierwszego cypla portowego do przystanku PKP Żerań, z którego pociągi SKM odjeżdżają 2-3 razy na godzinę, mamy jakieś 2 kilometry. Trasa jest szczególnie polecana miłośnikom runmageddonu, gdyż oznacza przedzieranie się przez rowy i inne przeszkody w tumanach kurzu lub w błocie – w zależności od pogody.
Niewiele lepiej wygląda dostęp do autobusów. Najbliższy przystanek (Kanał Żerański 01) to ponad kilometr – również bez chodnika, a więc w kurzu lub błocie. Większym problemem jest to, że nie zatrzymują się tam – nawet na żądanie – kluczowe linie 509 i 518. Do tramwaju trzeba się udać już za miedzę – na Pragę Północ – na pętlę Żerań FSO. Z pierwszego cypla portowego to około 2 kilometry. Przedłużenie tej linii tramwajowej na Białołękę jest w przygotowaniach, na razie Tramwaje Warszawskie przygotowują wniosek o decyzję środowiskową.
Gotowy przepis na samorządowy kryzys
Budowa bloków w Porcie Żerańskim to idealny sposób na kryzys dla władz miasta, dzielnicy i jednostek samorządowych. Od razu nasuwają się porównania z Odolanami, gdzie osiedla powstały tuż przy terenach PKP i przemysłowych, co rodzi szereg skarg i protestów na ich działalność – znamy to także na Żeraniu. Pomiędzy ulicą Marywilską i Kanałem Żerańskim znajdują się hektary terenów kolejowych – torów i bocznic, gdzie odbywa się formowanie składów towarowych, a także znajduje się stacja przeładunkowa kruszywa oraz kontenerów. Co oczywiste, PKP nie zamierza zrezygnować z tych funkcji ani przenosić ich w nowe miejsce. Ich uciążliwość już teraz jest odczuwalna w rejonie Kowalczyka czy Modlińskiej, szczególnie gdy trwa nocne przetaczanie wagonów.
Z punktu widzenia Portu Żerańskiego istotny jest także sam hałas kolejowy, regularnie dochodzący na tym terenie do 60 decybeli. Z pewnością wzrośnie wraz z planowaną rozbudową o tzw. czwarty tor, dzięki czemu pociągi Pendolino mają się rozpędzać do 250 km/h, a – jak pokazuje przykład Choszczówki – PKP nie jest szczególnie chętne do budowy ekranów. Po Kanale Żerańskim falami rozchodzi się też całodobowy hałas z trasy S8 (na tym odcinku pozbawionej ochrony akustycznej), który na części pierwszego cypla od strony ulicy Modlińskiej dochodzi do 65 decybeli. To próg szkodliwości, który przy dłuższym narażeniu ma negatywny wpływ na zdrowie.