30 lipca około 21:20 strażnicy miejscy zauważyli człowieka, który przy Trakcie Lubelskim dawał im znaki, by się zatrzymali. Mężczyzna powiedział im, że chwilę wcześniej widział, jak jadący od strony ulicy Czecha, dostawczy Renault, nie hamując, zjechał na przystanek i z rozpędem uderzył w betonowy kosz na śmieci, a potem staranował znaki drogowe. Samochód przejechał jeszcze kilkadziesiąt metrów i zatrzymał się na trawie.
Świadek zrelacjonował, że chwilę wcześniej z tego przystanku odjechał autobus wraz z pasażerami. Strażnicy wkroczyli do akcji i podbiegli do rozbitego auta.
41-letni kierowca był w szoku i nie wiedział, co się stało. Gdy się uspokoił, wyjaśnił, że był zmęczony i źle się poczuł, a potem prawdopodobnie zasłabł. Strażnicy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i wezwali pogotowie ratunkowe, straż pożarną oraz policję. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna był trzeźwy.