Jak przekazała rzeczniczka KGP, Katarzyna Nowak, wstępne ustalenia biura kontroli nie wskazują na winę funkcjonariuszy komisariatu w Markach. Bartosz P. zmarł po interwencji policji w Wołominie, do której doszło 21 grudnia, po tym jak sam wezwał policję, informując o zaczepkach przez nieznanego mężczyznę.
Młody mężczyzna wrócił do domu z widocznymi obrażeniami, w tym wyrwanym barkiem i śladami po przypalaniu papierosami. Następnej nocy zmarł. Policja twierdzi, że obrażenia były widoczne już przed zatrzymaniem Bartosza P., a funkcjonariusze wezwali karetkę z uwagi na jego stan. Załoga karetki ze Szpitala Praskiego miała ocenić, że mężczyzna jest zdolny do przesłuchania.
W toku jest śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Wołominie dotyczące wydarzeń w mareckim komisariacie. Planowane jest przeniesienie sprawy do innej jednostki w celu uniknięcia zarzutów o brak bezstronności.