Mieszkańcy Osiedla Przyjaźń muszą się z niego wyprowadzić za kilkadziesiąt godzin, żeby miasto mogło rozpocząć gruntowny remont budynków.
Remont jest potrzebny, ponieważ wiele z drewnianych domków jest w złym stanie, a teren osiedla jest zaniedbany. Bemowskie Osiedle Przyjaźń powstało dla budowniczych Pałacu Kultury, później stało się akademickie, a dziś jest zamieszkiwane przez studentów, zwykłych mieszkańców oraz jest miejscem biznesu dla lokalnych przedsiębiorców.
Osoby zamieszkujące osiedle zapowiadają, że będą go bronić nawet w środku wakacji, tak aby dalej było tanią, dostępną bazą mieszkaniową.
Jutro mija ustalony przez Ratusz termin wyprowadzek z Osiedla, aby mógł rozpocząć się remont. Jeden z zaangażowanych w sprawę osiedla mieszkaniec Jacek Zych opowiedział nam o postulatach lokatorów.
Nie chcemy żadnych wysiedleń – tłumaczy lokator.
Na terenie osiedla lokale wynajmuje około 800 studentów, zwykli wynajmujący oraz przedsiębiorcy. Na poniedziałkowym proteście mieszkańcy domagali się od Ratusza konkretów w sprawie planów na ich osiedle oraz gwarancji, że będą mogli na nie wrócić – jak na razie odpowiedzi nie otrzymali.
Pisma trafiły do lokatorów – tłumaczy Eryk Baczyński, Miasto jest nasze.
Lokator Pan Jacek Zych zaznacza, że nie wiedzą, w jaki sposób miasto zamierza się ich pozbyć z osiedla, na razie, jak mówi, to administracja wywiera presję psychiczną.
Administracja wywiera presje – dodaje lokator.
Mieszkańcy Przyjaźni protestowali w poniedziałek przed Ratuszem domagając się konkretnej odpowiedzi co do planów na ich osiedle oraz pomocy, która była zapowiadana, ale dalej się nie pojawiła, w znalezieniu lokali zastępczych.
Przed poniedziałkowym protestem Ratusz zgodził się na rozmowę z mieszkańcami, ale Ci zaangażowani w obronę osiedla, nie wiedzą o których mieszkańców chodzi. Na razie brak komentarza ze strony Ratusza.