Sprawa Prochowni toczy się od kilku tygodni. Gdy Zarząd Zieleni ujawnił swoje plany dotyczące zmian w Parku Stefana Żeromskiego, mieszkańcy Żoliborza i sympatycy Prochowni Żoliborz byli bardzo zaniepokojeni. Według tych dokumentów zabytkowy budynek, w którym do tej pory mieścił się popularny bar, miał zostać przywrócony do stanu sprzed rozpoczęcia w nim działalności obecnego dzierżawcy. Ogłoszono także przetarg na zagospodarowanie tego budynku, mogła wziąć w nim udział także dotychczasowa dzierżawczyni.
Ostatecznie w wyniku konkursu obecna dzierżawczyni, czyli Marianna Zjawińska musiała porzucić działalność w Prochowni Żoliborz. Przetarg wygrała spółka Dapius, jednak taki rezultat wzbudził ogromne kontrowersje. Zaczęła się dyskusja na temat uczciwości całej procedury, a szczególnie tempa weryfikacji poszczególnych ofert i ich oceny. Firmie Dapius zarzucano również, że przedstawiona przez nią oferta, jest wybrakowana, a referencje są wystawione przez powiązaną z nią spółkę. Krytycy całego wydarzenia zwracali uwagę na fakt, że oferta, jak i listy referencyjne są podpisane przez tę samą osobę – prezesa spółki. Jedna z tych referencji dotyczyła wydarzeń rzekomo zorganizowanych w sezonie letnim 2017, mimo że sama firma rozpoczęła swoją działalność w 2018 roku.
Nic dziwnego, że cała sytuacja wywołała masę protestów, nie tylko ze strony Marianny Zjawińskiej i osób powiązanych z jej lokalem, ale także ze strony mieszkańców, a nawet warszawskich artystów, którzy postanowili skierować do Rafała Trzaskowskiego list otwarty. Te działania nie przyniosły, jednak rezultatu, a Prochownia Żoliborz została zmuszona do zakończenia swojej działalności po blisko 10 latach.