Strażnicy miejscy 19 czerwca około godziny 16:55 otrzymali informację o trójce małych dzieci zamkniętych w samochodzie marki mazda w Śródmieściu przy ulicy Sienkiewicza. Od razu ruszyli na miejsce.
Gdy podjęliśmy interwencję, zastaliśmy w aucie troje dzieci. Dwoje siedziało z tyłu, jedno z przodu w foteliku. Drzwi mazdy były zamknięte. Widać było, że dzieci są bardzo spocone, mimo że w jednym z okien pozostawiono wąską na kilka milimetrów szczelinę. Próbowaliśmy przekonać dzieci, żeby otworzyły drzwi od środka, ale były wystraszone i nie reagowały na nasze prośby – powiedział starszy inspektor Paweł Osiadacz, który podejmował interwencję.
Na miejsce wraz ze strażnikami przyjechał też patrol policji. Policjanci postanowili wybić szybę w aucie, by ratować dzieci, jednak w tym momencie do auta podeszła jego właścicielka, która otworzyła drzwi. Dzieci zostały wyniesione z rozgrzanego auta, wezwano karetkę. Ratownicy, którzy je zbadali uznali, że choć były mocno przegrzane, to nie wymagały przewiezienia do szpitala. Matka tłumaczyła, że pozostawiła je tylko na chwilę, by udać się z babcią do toalety. Ta chwila wystarczyła jednak, by auto mocno się rozgrzało.
Udało się szczęśliwie, ponieważ przy wsparciu też policji dzieci wydostały się z tego pojazdu. Natomiast ja tutaj apeluję do wszystkich o ten rozsądek. Nie możemy tutaj mówić, że tylko na chwilę zostawiliśmy pojazd, zostawiliśmy dzieci w tym pojeździe, zostawiliśmy zwierzę w tym pojazdzie – mówi Radiu Kolor komendantka straży miejskiej Magdalena Ejsmont.