We wtorek służby miejskie spotkały się z zarządem klubu Progresja w Urzędzie Dzielnicy Wola. Pojawili się tam przedstawiciele największych klubów radnych z okolicy, mieszkańcy, proboszcz parafii Mariawitów, przedstawiciele Policji, Burmistrz Woli i jego zastępca, oraz przedstawiciele zarządu klubu Progresja. Wszystkie strony zgodziły się, że koncerty stały się cichsze.
Zleciliśmy trzy niezależne pomiary, w dwóch instytucjach, które wykazały, że w dwóch przypadkach nie ma przekroczeń norm hałasu, a w trzecim są one śladowe, bo wyniki przekraczają granice o maksymalnie 0,7 decybeli – wyjaśnia Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli.
Mieszkańcy wciąż narzekają na hałas
Niektórzy mieszkańcy zwracali uwagę, że, pomimo że dźwięki mieszczą się w normie, to nadal bywają uciążliwe. Zarząd Progresji chce rozwiązać także ten problem. Planuje zbudować narzędzie do efektywnej komunikacji z mieszkańcami.
Aby utrzymać dotychczasowe standardy, które jak wykazały badania, mieszczą się w granicach norm, zakupiliśmy już profesjonalny sprzęt do kontroli natężenia hałasu. Będziemy też chcieli nawiązać kontakt bezpośredni z mieszkańcami, tak byśmy mogli zbudować coś na wzór „kodeksu dobrych praktyk”, który powstał w obliczu podobnych kłopotów na Powiślu. Pomóc w tym mają wydarzenia dla mieszkańców, które planujemy zorganizować w przyszłym roku – zapowiada Marek Laskowski, prezes klubu Progresja.
Radni doceniają inicjatywę klubu
Radni Woli doceniają chęci zmian ze strony klubu. Władze miasta zapowiadają też, że w przyszłości kontrole hałasu będą kontynuowane.
Obie strony tego sporu mają swoje racje. Mieszkańcom należy się prawo do komfortowego życia, z drugiej strony wielu mieszkańcom trudno sobie wyobrazić, że takie miejsce jak Progresja miałoby zniknąć. Dlatego musimy zrobić wszystko by pogodzić te interesy – mówi radna Woli, Anna Rudziak – Tałałaj.