Władze Ursynowa planują urządzić park na tzw. Górce na Skraju. Mieszkańcy i działacze alarmują, że po zrealizowaniu tych planów zniszczone zostaną siedliska chronionych i niechronionych zwierząt. Według nich nawet 19,4% powierzchni biologicznie czynnej ma zostać zastąpione przez inną nawierzchnię. Dodają, że budowa stanowi też zagrożenie dla drzew. Ekolodzy alarmują do burmistrza Ursynowa o zmianę planów.
Wcześniej działacze z grupy „W obronie Górki na Skraju” wystosowali do dzielnicy petycję, którą podpisało ponad 2 tysiące osób w tej sprawie. Nie otrzymali jednak odpowiedzi. Teraz napisali do burmistrza Roberta Kempy list otwarty, w którym proponują rozwiązanie problemu. List podpisało 49 osób.
Przedstawiamy kompromisowe postulaty, których realizacja przyniesie maksymalne korzyści przy zminimalizowanych kosztach, a także pozwoli zażegnać konflikt, ochronić przyrodę i zapewnić komfort okolicznym mieszkańcom. Co więcej, realizacja postulatów, o których mówiłem, według naszych wyliczeń, pozwoli zaoszczędzić co najmniej milion złotych — mówi działacz Mateusz Laszczkowski.
Działacze postulują:
- Rezygnację z placu zabaw w „lasku”, aby uniknąć usuwania drzew, aby nie stwarzać zagrożenia dla korzeni przez prace wykopowe i nie niszczyć naturalnego podłoża.
- Zachowanie kolonii pszczolinek napiaskowych — w tym celu rezygnacja z budowy schodów i zjeżdżalni w ich miejscach.
- Pozostawienie naturalnych łąk na Górce — zastępowanie ich trawnikami czy specjalnie wysiewanymi „łąkami kwietnymi” nie ma sensu.
- Pozostawienie jak największej powierzchni żywej, zielonej (biologicznie czynnej) – w tym celu rezygnacja z budowy tarasów i placyków na szczycie Górki.
Tej inwestycji nie chce praktycznie nikt. Mieszkańcy w konsultacjach społecznych opowiedzieli się za maksymalnym zachowaniem naturalności tego terenu. Mieszkańcy w petycji, którą podpisało ponad 2 tys. osób, również apelowali do burmistrza o jak najmniejszą ingerencję w ten teren. Tak naprawdę nie ma żadnego powodu, dla którego ta inwestycja w tym kształcie, który forsuje burmistrz powinna być realizowana, bo jest kosztowna i nikt jej nie chce — mówił radny Antoni Pomianowski.
Postulaty działaczy poparła również radna Agata Diduszko-Zyglewska z Nowej Lewicy, która zaznaczyła, że Ursynów działa wbrew poglądom Rafała Trzaskowskiego.
Prezydent miasta stołecznego Warszawy Rafał Trzaskowski od października zeszłego roku jest przewodniczącym komisji środowiska w Europejskim komitecie regionów, jako przewodniczący ma zajmować się promowaniem rozwiązań, które sprzyjają neutralności klimatycznej i bioróżnorodności w całej Europie. Co więcej, pan prezydent Rafał Trzaskowski jest szefem grupy roboczej „Zielony ład w terenie”. […] Pan Prezydent dopuszcza do tego, że w mieście, którym zarządza, a co więcej w dzielnicy, w której mieszka, podległy mu burmistrz z tej samej partii, realizuje skrajnie sprzeczne działania z tym, co postuluje europejska komisja środowiska — mówi radna Agata Diduszko-Zyglewska.