Na Pradze-Północ doszło do niecodziennej sytuacji. Gdy na miejsce przybyła policja, zastała tam rowerzystę, który opierał się o rower i zastawiał wyjazd samochodowi dostawczemu. Kierowca auta zrelacjonował przebieg wydarzeń funkcjonariuszom. Okazało się, że rowerzysta zajechał mu drogę i zaczął mu wmawiać, że został przez niego potrącony, po czym domagał się 200 złotych odszkodowania. W przeciwnym razie cyklista miał zadzwonić na policję, kierowca jednak odmówił i sam to zrobił.
Policjanci, by zweryfikować tę wersję wydarzeń obejrzeli rower i samochód, na obu nie było śladów wypadku. 40-latek za to śmierdział alkoholem, był brudny i wulgarny. Przyznał się, że jechał rowerem. Policjanci postanowili go aresztować pod 2 zarzutami. Rowerzysta zaczął stawiać opór i nie wykonywał poleceń policjantów. Gdy wsiadł do radiowozu, zaczął wyzywać policjantów, a nawet kopać w wyposażenie pojazdu.
Gdy rowerzysta trafił już na komendę, okazało się, że 2,5 promila alkoholu. W dodatku nadal był bardzo agresywny, kopał w kraty i próbował uderzać w nie głową, posunął się nawet do kopania policjanta. Policjanci zabezpieczyli jego głowę kaskiem ochronnym, by nie zrobił sobie krzywdy.
Agresywny rowerzysta może trafić do więzienia
Kiedy rowerzysta wytrzeźwiał, usłyszał on zarzuty znieważanie i naruszenia nietykalności cielesnej interweniujących policjantów. Teraz grozi mu do 3 lat wiezienia.