Wszystko wskazuje na to, że aktualna kadencja rządu przyniesie reformę dotyczącą długości tygodnia pracy. To będzie rewolucja!
Możliwe jest skrócenie każdego dnia roboczego o jedną godzinę od poniedziałku do piątku lub wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy. Przy czym wynagrodzenia mają nie ulec obniżeniu.
Pracujemy dużo
W świetle danych Eurostatu przeciętny tydzień pracy w Unii Europejskiej trwa 37,5 godziny, natomiast Polacy pracują średnio 40,4 godziny. W zestawieniu osób zatrudnionych na pełen etat Polacy również weszli do top 10.
Wynik 41,3 godziny zapewnił nam szóstą pozycję – za Grecją, Austrią, Szwecją, Cyprem i Portugalią.
To będzie przełom
Weekend rozpoczynający się w czwartek wieczorem i trwający trzy dni mógłby istotnie przewartościować organizację czasu pracy i odpoczynku. Zmiana z pięcio- na czterodniowy tydzień pracy przypomina przełom, jakim była zacięta walka o wprowadzenie wolnych sobót.
Oficjalne ogłoszenie zmian będzie przełomowe, choć tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby już dziś firmy chętniej wydłużały weekendy. Na mocy obecnych przepisów wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy jak najbardziej jest możliwe.
Na pisemny wniosek pracownika pracodawca może pozwolić na pracę przez mniej niż 5 dni w tygodniu, z możliwością wydłużenia dnia pracy do 12 godzin w okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym miesiąca. W takim systemie pracownik pracowałby 4 dni w tygodniu, po 10 godzin dziennie.
Czterodniowy tydzień pracy nie wszędzie się sprawdzi
Największe szanse na czterodniowy tydzień pracy mają pracownicy branż nowoczesnych usług, doradztwa oraz sektora finansowego, ubezpieczeniowego i IT. Skrócony tydzień pracy raczej nie sprawdzi się np. w ochronie zdrowia czy usługach publicznych. Dlatego pomimo ochoczych zapowiedzi wielu pracowników raczej nie skorzysta z tego modelu pracy, nawet jeśli zostanie on upowszechniony.
Zgodnie z obietnicą decyzja o wprowadzeniu czterodniowego tygodnia pracy lub o skróceniu długości dni roboczych powinna zostać podjęta przed końcem obecnej kadencji rządu.