Jak donosiliśmy w piątkowe popołudnie, aktywistki z grupy Ostatnie Pokolenie oblały farbą Syrenkę Warszawską. Miał być to protest przeciwko bezczynności władz – miasta i świata – wobec kryzysu klimatycznego.
Oblewając postument i rzeźbę farbą krzyczały „To jest alarm! Jesteśmy ostatnim pokoleniem” – podkreślając, że czas na powstrzymanie zmian klimatycznych kończy się nieubłaganie. Protesty Ostatniego Pokolenia mają na celu zwrócenie uwagi na pewien paradoks – bardziej zwracamy uwagę na stan zabytków niż na ochronę klimatu.
Niemniej, aktywistki przekonywały, że farba użyta do demonstracji nie będzie stanowić wyzwania dla myjki ciśnieniowej – to roztwór na bazie kredy. Miasto twierdzi jednak inaczej – jak informuje, postument syrenki – wykonany z porowatego piaskowca – mógł zostać trwale uszkodzony. Znaczy to, że aktywistkom może grozić nawet więzienie. Prokuratura wszczęła bowiem postępowanie z tytułu artykułu 108. Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. „Kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8” – jak mówi przepis.
Ruchy aktywistek, takie jak niedawne przerwanie koncertu w Filharmonii Warszawskiej, wzbudzają niemal powszechne wzburzenie. Minister Kultury, Bartłomiej Sienkiewicz, nazywa niedawne ataki na sztukę atakami na jedyny uniwersalny język ludzkości.
Na razie śledztwo toczy się w sprawie – nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów. Zatrzymane w piątek kobiety zostały przesłuchane w charakterze świadków i wypuszczone do domu – mówi Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Posłuchaj poniżej ↓