Oprawa kulinarna towarzyszy niemal wszystkim świętom i uroczystościom, ale 11 listopada w Polsce jest ona wyjątkowo… smakowita. Nie ma lepszego momentu, by skosztować gęsiny, a rogal świętomarciński to w niektórych regionach Polski – oczywiście z Wielkopolską na czele – prawdziwy gwóźdź programu.
„Najlepsza gęsina na świętego Marcina”
Gęś to ptak od stuleci towarzyszący wyobrażeniom o św. Marcinie. Historia tego rzymskiego ekslegionisty, a następnie pustelnika jest długa, ale w jej finale to właśnie gęsi swoim gęganiem zdradziły kryjówkę przyszłego świętego, wskutek czego przyjął on święcenia kapłańskie i został biskupem.
W kuchni staropolskiej gęś była obowiązkową pozycją w menu – szczególnie w okresie jesienno-zimowym, gdy z uwagi na cykl hodowlany mięso to jest najświeższe i najsmaczniejsze. Obecnie gęsina, zwłaszcza w niektórych regionach, przeżywa w Polsce renesans, choć paradoksalnie jej krajowa produkcja w większości trafia na stoły smakoszy za granicą, gdzie jest bardzo ceniona. Polska gęsina jest eksportowana głównie do Niemiec, a także do Chin, Czech czy Francji.
Na gęsinę warto się skusić nie tylko z uwagi na tradycję. Należy ona do zdrowych i bardzo pożywnych rodzajów mięsa: zawiera dużo białka, ma liczne witaminy i wartościowe związki mineralne (m.in. fosfor, żelazo i magnez) oraz duże ilości jedno- i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych.
Jedyny taki rogal
Kształt rogala świętomarcińskiego nawiązuje do podkowy, którą według legendy miał zgubić koń świętego. W Polsce smakołyk ten jest jednoznacznie kojarzony z Wielkopolską i Poznaniem, gdzie rogale są od dawna wypiekiem nierozerwalnie związanym z obchodami Dnia Świętego Marcina. Ich najstarsza udokumentowana reklama pochodzi z „Dziennika Poznańskiego” z 1860 roku. Nazwa „rogal świętomarciński” jest chroniona (wpisana do stosownego rejestru UE), a żeby jej używać, trzeba uzyskać odpowiedni certyfikat.