W 2013 roku w Ursusie powstał słynny już wiadukt bez dojazdów. Konstrukcję wzniesiono nad linią PKP Warszawa – Skwiernice, by umożliwić mieszkańcom obrzeżnej dzielnicy sprawny dojazd do Piastowa. Inwestycję zrealizowano przy okazji budowy południowej obwodnicy Warszawy. Wówczas Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uznała, że powierzy ukończenie wiaduktu władzom lokalnym, te jednak nigdy nie wywiązały się z tego zadania. W efekcie biurokratycznego zamieszania do dziś mieszkańcy Ursusa nie doczekali się tam dróg dojazdowych.
Zbudowano tylko górną część wiaduktu, biegnącą nad torami kolejowymi, natomiast nie dobudowano dróg dojazdowych. Jest to dosyć kuriozalne, że przez 10 lat nie udało się tych dróg dobudować – mówi radna Nowej Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska.
Sfrustrowani tą sytuacją aktywiści ze stowarzyszenia Bezpieczny i Zielony Ursus w 10. rocznicę powstania wiaduktu postanowili wyprawić mu urodziny. Chcieli w ten sposób zwrócić uwagę władz na problem. Podczas imprezy nie zabrakło wedlowskiego torciku, świeczek i szampana bezalkoholowego.
Aktywiści z Bezpiecznego i Zielonego Ursusa postanowili skłonić władze dzielnicy i różne inne instytucje do skutecznego spowodowania, żeby jednak mieszkańcy mogli z tego wiaduktu korzystać, bo po prostu bardzo by im to ułatwiło życie – mówi radna Nowej Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska.
Dzielnica Ursus zapewnia, że sprawy zmierzają ku budowie dróg dojazdowych. Konkretów jednak nadal brak. Projekt tkwi w urzędniczym zawieszeniu. Zaangażowane są w niego władze Piastowa, Ursusa, a także GDDKiA.
Jako radna też się zainteresowałam tym tematem na prośbę mieszkańców, więc zaczęłam pisać w tej sprawie interpelacje. Mnie także odpisywano, że to jest bardzo skomplikowana sprawa, że trzeba porozumienia i władz dzielnicy, i starostwa Pruszkowa, i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, ale to jest prawda właściwie o każdym tego rodzaju projekcie drogowym, zwłaszcza jeżeli one są sytuowane w granicznych dzielnicach Warszawy, więc to nie jest wyjaśnienie, dlaczego przez 10 lat się tego nie robi – mówi Agata Diduszko-Zyglewska.