Zasiadając do wigilijnego stołu, musimy pamiętać o tym co jemy i ile zjemy. Przeciętny Polak w jeden świąteczny dzień potrafi dostarczyć organizmowi trzykrotność swojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego. Ile trzeba biegać, żeby spalić dwa kawałki sernika i dlaczego barszcz to nasz największy sprzymierzeniec? Oto krótki poradnik dietetyczny na świąteczne obżarstwo.
Święta to czas radości, ale niekoniecznie dla naszego układu trawiennego. W Boże Narodzenie potrafimy przyjąć nawet 6 tys. kalorii. To gigantyczna dawka energii, której – siedząc za stołem – nie mamy jak spożytkować.
Główni winowajcy? Tłuszcz (nawet 3 razy więcej niż na co dzień), wszechobecny majonez, smażony karp i oczywiście ciasta. Na wigilijny stół możemy przygotować zdrowsze wersje znanych nam potraw, dzięki którym poczujemy się lepiej po jedzeniu i na następne dni.
– W trakcie świąt możemy przygotować potrawy w ten sposób, aby były pełnowartościowymi posiłkami. Możemy też jeść wolniej, aby szybciej poczuć sytość i nie przejeść zbyt dużej ilości jedzenia – mówi Radiu Kolor Robert Pochała, trener sportowy i Manager fitness w Benefit Systems.
Matematyka sernika, czyli jedzenie kontra bieganie
Zanim sięgniemy po kolejną dokładkę deseru, warto znać benefity z aktywności fizycznej po posiłku. Godzina biegu w tempie 12 km/h pozwala spalić od 800 do 1000 kalorii. Oznacza to, że jeden godzinny, wyczerpujący trening „zeruje” dwa solidne kawałki świątecznego sernika.
Domowy trening na dywanie może pomóc, ale nie oszukujmy się – „zbije” tylko niewielką część świątecznej nadwyżki. Należy pamiętać jednak, że nie musimy się obwiniać za zjedzone posiłki, czy ich ilość. Warto jednak wdrożyć aktywność sportową w naszą codzienność, również świąteczną, ale zrobić to spokojnie i z rozwagą.
– Też pamiętajmy, że nie musimy robić rekordowych treningów za każdym razem. Budowanie zdrowia i formy to jest pewnego rodzaju proces – dodaje Pochała.
Jeśli dbamy o linię, ale nie chcemy rezygnować z tradycji, warto wiedzieć, co nakładać na talerz. Najlepszym i najzdrowszym wyborem będzie czysty barszcz czerwony. Jedna szklanka barszczu (200 ml) to ok. 40 kcal. Jedno średniej wielkości uszko to ok. 20 kcal. Prawdziwą bombą jest krokiet – posiada on nawet 300 kcal, czyli tyle co mniej więcej 15 uszek.
Spacer lepszy niż espresso
Kluczem do dobrego samopoczucia po świątecznym obżarstwie jest ruch. Wystarczy 15-minutowy spacer po obiedzie. Taka aktywność działa cuda, bowiem obniża poziom stresu (częstego przy rodzinnych spotkaniach), poprawia nastrój lepiej i szybciej niż kolejna filiżanka kawy, a także uwalnia endorfiny.
– Ważne, aby pamiętać o czasie na regenerację, dobrej mobilizacji, rozciąganiu i obserwacji jak nasze ciało zachowuje się po spacerze czy treningu – podsumowuje Pochała.






