Ruszył proces Strzępka kontra Radziwiłł: „zostałam postawiona w roli złej feministki, czarownicy”

fot. Teatr Dramatyczny faceboook

W listopadzie 2022 roku ówczesny wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł wstrzymał zarządzenie prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który powołał na stanowisko dyrektorki Teatru Dramatycznego Monikę Strzępkę. Wcześniej komisja wybrała ją do tej pracy w konkursie. Radziwiłł swoją decyzję tłumaczył m.in. radykalnym feminizmem Strzępki, w uzasadnieniu przywoływał także jej lewicowe poglądy, jej rzekomą antypolskość i rzeźbę złotej waginy, którą ustawiła w foyer teatru. W grudniu władze Warszawy złożyły skargę na decyzję wojewody.

Wczoraj w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie miała miejsce pierwsza odsłona procesu w tej sprawie. Pojawiła się tam Monika Strzępka, która wygłosiła płomienną mowę. Zaczęła ją od cytatu.

Przed prawem stoi strażnik. Do strażnika zgłasza się człowiek ze wsi i prosi o pozwolenie na wejście do prawa. Ale strażnik odpowiada, że na razie nie może mu pozwolić na to wejście. Człowiek zastanawia się, a potem pyta, czy wobec tego będzie mógł wejść później. To możliwe, mówi strażnik, ale teraz nie – brzmi przytoczony przez Monikę Strzępkę fragment opowiadania Franza Kafki „Przed prawem”.

Po przytoczeniu cytatu Monika Strzępka tłumaczyła, dlaczego wybrała akurat ten fragment twórczości Kafki. 

Cytuję ten fragment, bo nazywa on dobrze moją kondycję w ciągu ostatnich miesięcy. A może w ostatnich latach, a może w ogóle przez całe moje życie. Kondycję bycia zależną od kogoś, kto ma władzę, od kogoś kto pozwoli, bądź też nie pozwoli mi na coś, co definiuje moje artystyczne, zawodowe, a także osobiste życie. Pozwoli, bądź nie pozwoli mi pracować w teatrze. Pozwoli, bądź nie pozwoli mi zdecydować o tym, jaki i dla jakiej publiczności chce robić teatr. Wreszcie pozwoli, bądź nie pozwoli mi zostać dyrektorką teatru. I za każdym razem, kiedy już wydaje mi się, że zyskuje panowanie nad swoim życiem, ja, kobieta, matka, chłopka, reżyserka, artystka, feministka, za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że oto wreszcie stanowię o sobie, to zawsze znajduje się jakiś strażnik, który z pozycji władzy wskazuje mi bramę prawa i wyrzuca mnie poza nią – mówiła. 

Na sali był obecny przedstawiciel rzecznika praw obywatelskich, a także liczna publika, w tym pracownicy Teatru Dramatycznego. Pojawiła się też przedstawicielka Ordo Luris, która broniła decyzji Radziwiłła. Strzępka w swojej przemowie odniosła się bezpośrednio do wojewody. 

Nie ma dla mnie najmniejszego przypadku w tym, że jednym podpisem arystokraty wojewody Radziwiłła zostałam pracy pozbawiona ja, potomkini polskich chłopów, że jednym podpisem mężczyzny zostałam pracy pozbawiona ja, kobieta. Że jednym podpisem osoby o poglądach konserwatywnych zostałam pracy pozbawiona ja, osoba o poglądach lewicowych. Tak jakby nawet jedna jedyna feministyczna instytucja kultury, to było już o jedną za dużo – mówiła Monika Strzępka. 

Monika Strzępka zakończyła swoją przemowę słowami na temat społecznego kontekstu całej sytuacji. 

Zostałam postawiona w roli złej feministki, czarownicy, kobiety, która sięgnęła za wysoko. Trudno mi nie zauważyć, że wokół mnie i z moim udziałem rozegrał się społeczny, medialny spektakl, którego celem było ośmieszenie w oczach opinii publicznej zwariowanych feministek z pałacu, obrażenie mnie i zdegradowanie – powiedziała Strzępka. 

Ostatecznie sędzia Mirosław Montowski stwierdził, że sąd potrzebuje więcej czasu, by podjąć decyzję. Publikację wyroku odroczono na 26 kwietnia. 

Udostępnij ten artykuł!

Najnowsze podcasty

Nowa aplikacja mobilna RadiaKolor

Daj nam znać!

Coś ciekawego wydarzyło się w Warszawie lub okolicach? 
Warto nagłośnić ciekawą inicjatywę? Może urzędnicy się nie popisali? 

Poinformuj o tym dziennikarzy Radia Kolor! 
Z przyjemnością zajmiemy się Twoim tematem.
W razie potrzeby – gwarantujemy anonimowość.