Kasy samoobsługowe miały zrewolucjonizować zakupy, ale w praktyce nie zawsze spełniają pokładane w nich nadzieje.
Klienci nadal stoją w kolejkach i potrzebują pracownika sklepu do zatwierdzenia wielu artykułów spożywczych lub usuwania powstałych błędów. W rezultacie, zamiast usprawnić proces zakupów, kasy samoobsługowe często generują niepotrzebny chaos.
Kosztowna inwestycja
Wiele firm zainwestowało duże pieniądze w rozwój technologii kas samoobsługowych. Wprowadzenie tego systemu do sklepu nie jest tanie, bo często wiąże się z sześciocyfrowymi wydatkami.
Pomimo poniesienia wysokich kosztów niektóre sklepy już decydują się na wycofanie takich kas z powodu problemów, takich jak kradzieże czy opóźnienia. Target ograniczył liczbę przedmiotów do kupienia na raz, a Walmart usunął część kas w niektórych lokalizacjach.
Frustracje klientów
Klienci chętnie okazują swoje niezadowolenie z funkcjonowania kas samoobsługowych. Przykładem może być list do redakcji Bankiera.pl, w którym jeden z czytelników opisuje swoje doświadczenia z sopockimi sklepami.
Często zdarza się, że kasy samoobsługowe wydłużają robienie zakupów, ponieważ to klienci muszą wykonywać pracę kasjera, a personel musi interweniować, aby rozwiązać problemy techniczne. Duże trudności z obsługą takich urządzeń miewają seniorzy, przez co kolejki szybko się nawarstwiają i trudno je rozładować.
To pomoc, a nie panaceum na problemy w handlu
Eksperci twierdzą, że kasy samoobsługowe często nie przynoszą oczekiwanych oszczędności. Dollar General z USA zauważa, że musiał zwiększyć koszty przeznaczone na personel, pomimo wszechobecności kas samoobsługowych. CEO Dollar General Todd Vasos stwierdził, że sklepy zbytnio polegały na kasach samoobsługowych. Owszem, one mogą się przydać, ale powinny być używane jako dodatkowe narzędzie, a nie główne zdolne zastąpić wszystko i wszystkich. W praktyce, pomimo automatyzacji, nadal potrzeba licznych kasjerów, aby sprawnie obsługiwać klientów.