Jeśli bezpieczeństwo na torach się nie zwiększy – będziemy zwalniać pociągi do 20 km/h na każdym przejeździe kolejowym, ostrzegają maszyniści. To efekt rozpoczętej kampanii, która ma obnażyć ciemne strony pracy maszynisty. A tych wcale nie brakuje.
Kampania „Chcę Żyć” została uruchomiona, aby uświadomić jak odpowiedzialna jest praca maszynisty. Mierzą się oni z dużym stresem i obciążeniem psychicznym w pracy, w szczególności jeśli mowa o bezpieczeństwie na torach. Ponadto, związkowcy twierdzą, że maszyniści pracują dłużej przewiduje prawo, a to powoduje ich większą dekoncentrację i zwiększają ryzyko opóźnionej reakcji w razie zagrożenia.
A tych na torach nie brakuje. W 2024 roku na przejazdach kolejowych zginęło 46 osób. Jednocześnie wśród ofiar znalazło się 3 kolejarzy. Leszek Miętek, szef związku zawodowego, który jest też koordynatorem kampanii mówi nam, że prowadzący pociągi po zdarzeniach na torach często rezygnują z pracy.
Maszyniści walczą o swoje prawa
W większości winne śmiertelnym potrąceniom na torach są nieuważność i rozkojarzenie, a nie kompetencje maszynistów, którzy poza naciśnięciem awaryjnego hamulca niewiele są w stanie zrobić, gdy ktoś wtargnie na tory. O skutkach psychicznych takich zdarzeń mówi Daniel Biernacik, maszynista i wiceprezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce
Mimo tych tragicznych okoliczności w wielu spółkach kolejowych maszyniści nie dostają zmiennika. Dla porównania, w metrze warszawskim po śmiertelnym wypadku maszynista nie może tego dnia prowadzić pociągu i przysługują mu dwa tygodnie pełnopłatnego zwolnienia.
Jednym z najbardziej druzgocących faktów jest to, że w sytuacji w której pociąg potrącił przechodnia bądź zwierzę na torach, ten sam maszynista kontynuuje trasę po zakończeniu prac przez służby.
Potrzeba nowych ustaw
Związek Zawodowy Maszynistów walczy o to, aby standardem był zmiennik oraz 3 dni płatnego zwolnienia dla maszynisty. Pomogłaby w tym nowa ustawa dla transportu kolejowego, o którą proszą Ministerstwo Transportu. Rząd mówi o bezpieczeństwie i na tym poprzestaje, a związkowcom powoli kończy się cierpliwość.
Ponadto, związkowcy oczekują od Ministerstwa Transportu specjalnej ustawy o warunkach zatrudnienia i czasie pracy maszynistów. Operator pociagu może pracować w lokomotywie maksymalnie przez 12 godzin na dobę. Czasu w dyspozycji jednak nikt nie sprawdza.
Bardzo często zdarza się tak, że maszynista po 12 godzinach pracy u jednego z przewoźników, wsiada w transport dowożący go do stacji oddalonej o kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów, po to, aby po kilku godzinach w trasie zacząć kolejną zmianę.
Związkowcy mówią o braku odpowiedzialności z tytułu nadzoru. Potrzebny jest między innymi Centralny Rejestr Maszynisty. To jeden z długiej listy postulatów, które według maszynistów powinien wdrażać rząd. Władze wiedzą o problemie, ale nie kwapią się do jego rozwiązania.




