Co z nocną prohibicją w Warszawie? Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie w czwartek, kiedy stołeczni radni zagłosują i zdecydują o wprowadzeniu jej w życie, lub też nie. A to m.in. dlatego, że nie ma ona poparcia – 14 z 18 dzielnic zagłosowało przeciwko jej wprowadzeniu.
Pod koniec sierpnia wszystkie warszawskie dzielnice opiniowały dwa różne projekty uchwał. Klub Lewica i stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zaproponowały zakaz sprzedaży alkoholu od godziny 22:00 do 6:00. Z kolei prezydent Rafał Trzaskowski przedstawił łagodniejszy wariant – od 23:00 do 6:00.
Oba projekty zakładają wprowadzenie okresu przejściowego, zanim przepisy wejdą w życie. W propozycji prezydenta byłby to czas trzech miesięcy, w projekcie radnych – jedynie dwa tygodnie od publikacji uchwały w Biuletynie Informacji Publicznej.
Na prohibicję nie ma chętnych
Spośród 18 warszawskich dzielnic tylko cztery poparły którykolwiek z projektów. Zdecydowana większość rad dzielnic tego zakazu nie chce wprowadzać – mówił Radiu Kolor, wiceprzewodniczący rady miasta, Sławomir Potapowicz.
Zapytaliśmy Potapowicza o nastroje jakie obecnie panują w radzie miasta w tej kwestii.
– Trudno powiedzieć. W zasadzie podział jest widoczny od dłuższego czasu – mówi radny.
Kto ma rację w tej dyskusji?
Zwolennicy ograniczeń argumentują, że zakaz sprzedaży alkoholu nocą oznaczałby „oszczędności dla miasta i większy porządek w przestrzeni publicznej”. Krytycy podkreślają natomiast, że nowe przepisy mogą uderzyć przede wszystkim w lokalnych przedsiębiorców i nie rozwiążą realnych problemów związanych z nocnym życiem Warszawy.
O tym, która propozycja zwycięży – i czy w ogóle nocna prohibicja zostanie wprowadzona – zdecydują radni w najbliższy czwartek 18 września.




