Gminy mają możliwość wprowadzania przepisów ograniczających dostęp do wody z wodociągów podczas suszy. Co to oznacza w praktyce? Że posypią się mandaty, jeśli ktoś zakaz złamie.
Mandaty za podlewanie trawników albo ogródków w czasie suszy mogą solidnie nadszarpnąć kieszeń.
Gminy apelują
Samorządy niekiedy apelują do mieszkańców o oszczędzanie wody, najczęściej poprzez zrezygnowanie z podlewania trawników, jednak te apele często pozostają nieskuteczne. Dlatego wprowadzane są zakazy, których złamanie kończy się mandatami.
Na mocy art. 31 ust. 5 Prawa wodnego „w przypadku wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, w celu zapobieżenia skutkom powodzi lub suszy, wojewoda może, w drodze aktu prawa miejscowego, wprowadzić czasowe ograniczenia w korzystaniu z wód, w szczególności w zakresie poboru wód lub wprowadzania ścieków do wód lub do ziemi, a także zmiany sposobu gospodarowania wodą w zbiornikach retencyjnych”.
Rada gminy również może wydawać przepisy porządkowe chroniące zdrowie, życie i porządek publiczny, jak określa to ustawa o samorządzie gminnym. Do takich zalicza się konieczność ograniczenia korzystania z wody w obliczu uporczywego braku opadów.
Decyzja gminy
Niektóre gminy wprowadzają zakazy na określone godziny lub dni, co już pomaga znacznie lepiej zarządzać wodą i zmniejszyć jej zużycie. Inne działają surowiej. Niezależnie od obranego modelu zawsze warto zweryfikować, czy przepisy są skuteczne.
Sprawdzenie, czy dana gmina wprowadziła ograniczenia, wymaga monitorowania jej strony internetowej lub Biuletynu Informacji Publicznej. Kary za ignorowanie ograniczeń są zgodne z Kodeksem wykroczeń i mogą wynosić od 20 zł do nawet 5 000 zł, zależnie od dochodów i warunków osobistych sprawcy.
Przepisów należy przestrzegać nie tylko na swoim podwórku, ale również w miejscach publicznych. Zgodnie z art. 54 Kodeksu wykroczeń: „Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany”.